Aktualnie online

· Gości online: 1

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 152
· Najnowszy użytkownik: Piotras

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

nieswinkaOffline
21-08-2024 00:55
Pewnie że nie. Ja jestem wściekła po prostu. Ludzie od roku co miesiąc zrzucają się by pomóc jednej z nas, a my nic nie wiemy że taka pomoc jest potrzebna. Niepojęte to jest dla mnie.

RychoOffline
21-08-2024 00:52
W innej beczce cierpi się inaczej?

nieswinkaOffline
21-08-2024 00:28
Rycho to grupa znajomych z innej beczki tzn "na Rybkę" czy jakoś tak.

RychoOffline
20-08-2024 22:36
Halooooo. Właśnie się dowiedzieliśmy o stanie zdrowia Andzi. Jesteśmy zdruzgotani i jednocześnie zawiedzeni Właśnie przewertowaliśmy grupę, na FB którą utworzyła Ciotka. To jakaś tajna grupa?

zaciszankaOfflineAdmin
20-08-2024 22:13
Jeszcze działa ..strona Z przymrużeniem oka 545 spamowych kont do wyczyszczenia Z przymrużeniem oka

LeoOffline
09-09-2022 16:43
Lysy ma rację. Forum umarło, tylko nie ma kto go pochować i padlinka zaczyna już brzydko pachnieć cenzura

LysyOffline
04-09-2022 08:18
Cześć Lotnik. Forum umarło. płacz płacz płacz

lotnikOffline
31-08-2022 10:52
Halo halo żyje tu KTO dzień dobry dzień dobry dzień dobry

LeoOffline
30-07-2021 16:52
To wspaniale, że się udało. Gratuluję organizatorom kwiatek

TeodozjaOfflineAdmin
29-07-2021 09:58
Spotkanie się odbyło i było super Uśmiech

LeoOffline
28-07-2021 17:47
Rozumiem, że spotkanie się nie odbyło, bo już kilka dni po imprezie, a na oficjalnej stronie MiDu, cisza. Grobowa cisza Złość nenene

drakaOffline
23-07-2021 15:34
Lotnik, Ty się pakuj i przyjeżdżaj Uśmiech

lotnikOffline
23-07-2021 12:55
Witam Wszystkich serdecznie dawno mnie tutaj nie był Piwo taak dzień dobry dzień dobry dzień dobry

drakaOffline
23-07-2021 09:27
Czekamy, czekamy!

zaciszankaOfflineAdmin
23-07-2021 08:37
Już za chwileczkę, juz za momencik, piątek z MiD zacznie się kręcić Szeroki uśmiech

drakaOffline
16-07-2021 10:28
Jakby co to w wątku imprezowym przybyło informacji

drakaOffline
13-07-2021 08:18
Myśmy już w tym roku testowali namiot - jest o.k., jakby ktoś potrzebował. Ale tak naprawdę to wolnej podłogi u nas dostatek, tylko może w mało zacisznych kątach

AndziaOffline
11-07-2021 14:02
W gotowości, odliczamy dni do spotkania Szeroki uśmiech

zaciszankaOfflineAdmin
08-07-2021 22:21
Pamiętam i odliczam dni! Uśmiech namiot gotowy cieszę się

TeodozjaOfflineAdmin
08-07-2021 12:25
Ja nie zapomniałam i też nie mogę się doczekać Uśmiech

Archiwum shoutboksa

Zobacz temat

Motocykl i Dziewczyna » Wyjazdy i spotkania » Relacje z wypraw
 Drukuj temat
Relacja z wyprawy Efjotów
draka
Nie wiem do czego to doszło, że ja muszę zakładać ten wątek. Edi, Efjot, napisalibyście coś?
 
Efjot
Oczywiście,że opiszemy naszą wyprawęUśmiech
Na razie jest w formie pamiętnika z wyprawy, który to trzeba przerobić na potrzeby forum Uśmiech
Troszeczkę to potrwa i prosimy o cierpliwość.
 
Leo
Efjot napisał(a):

Troszeczkę to potrwa i prosimy o cierpliwość.


Jestem.... cierpliwy
ZłośćZłośćZłośćZłośćZłośćZłośćZłośćZłośćZłość
==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego.
Seneka
Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udałotakiego
 
Efjot
Leo ,masz jak w bankuZ przymrużeniem oka
Mogę na razie powiedzieć,że wyprawa obejmowała w większym lub mniejszym stopniu granicę siedmiu państw,a najdalsze miejsce naszej podróży znajdowało się jakieś 1700km od domciu.
 
Eddie
TERMINSzeroki uśmiechRUGA POŁOWA SIERPNIA 2012
CEL: ZDOBYĆ CZARNĄ PERŁĘ BAŁKANÓW

DZIEŃ PIERWSZY
No to wreszcie startujemyUśmiech
lh3.googleusercontent.com/-mosAzzwXwmE/UFy_ScXRGlI/AAAAAAAAAQY/7FA5JJSn5xE/s800/IMG_0003.JPG
Motory spakowane a w kufrach takie niezbędniki jak:tarcze i klocki hamulcowe do FJ, klamki zapasowe do Suzi (obie tak na wszelki wypadek),od Alutki "kości"do ewentualnego podniesienia Suzi . Są też:multimetr, apteczki, klucze, oleje,itd,
Zmieściły się nawet szpilki. Trochę trwa odczytanie listy...
Jedziemy zatankować na Orlena. Niebo niestety zasnute chmurami i jakoś tak chłodno: 18 stopni- oby tylko nie padało!Złość
Kierunek Tychy, Węgierska Górka i już granica Zwardoń - Skalite i pierwszy postój po 123km- ależ bolą mnie ręce!
Dalej na Zwoleń, Previdza i na Komarom - to Węgry. Na szczęście wyszło słońce i coraz lepiej się jedzieZ przymrużeniem oka
Zakładamy nawet okulary słoneczneSzeroki uśmiech
Czas zatankować. Po 225km Suzi wypiła 7litrów a ,a FJcia 12l.Wyniki super i oby tak dalej!Szeroki uśmiech
Jest trochę serpentyn przez góry, ale potem masakra! Jedziemy przez słowackie miasteczka gdzie musimy jechać max do 50km/ h.
bo co kawałek stoi patrol policji z fotoradarem. Nawet do trzech w jednym małym miasteczku!!
Mijamy po drodze masę motocyklistów i wszyscy się pozdrawiają. Fajnie się jedzie!
W końcu granica z Węgrami. Jest 17-ta, czas mamy słaby, ale to nic. Szybko okazje się, że będzie można trochę nadrobić.
Po drodze do Zirca miła niespodziankaPokazuje język pod kołami nowiuśki, równiusieńki asfalt, a droga wije się w przyjemnych zakrętach raz w górę, raz w dół!
Ciśniemy sobie stówką. Ale super się jedzie! Na postoju Efjot stwierdza, że węgierskie Moto-Myszy mają tu raj na ziemi!
Całą drogę mijaliśmy się właśnie z Myszami, które musiały mieć jakiegoś spota, sądząc po ilościach 2ooZ przymrużeniem oka
Teraz GPS a ustawiamy na "Balaton" i zaczyna się szukanie noclegu. Po kilku nieudanych próbach , dzięki uprzejmości miejscowego mieszkańca mamy kwaterę z letnią kuchnią do dyspozycji za 27euro- "jak się dobrze dogadałem" wyjaśnia mi Andrzej przy kolacji.
Przez cały wieczór oczywiście planujemy jutrzejszą trasę.
Zrobiliśmy dzisiaj niecałe 500 km.Szok
Edytowane przez Eddie dnia 21-09-2012 21:27
 
Leo
Fajne, przypomina mi się moja traska do SerbiiSzeroki uśmiech
Ale co dalej???ZłośćZłośćZłość
==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego.
Seneka
Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udałotakiego
 
Alutka
Leo napisał(a):

Ale co dalej???ZłośćZłośćZłość

Leo, nuda, wierz mi. Foty obejrzałam, jakieś góry, serpentyny, widoki i wszystko w pełnym słońcu. Masakra. Szok Z przymrużeniem oka

Eddie napisał(a):
Zmieściły się nawet szpilki.

Prawdziwa kobieta! Szeroki uśmiech
 
Eddie
DZIEŃ DRUGI
Wstajemy rano o 6:00 - Efjot jest niezawodny.
Szybkie śniadanie, pakujemy motory i trzeba jeszcze zapłacić za lokum. Andrzej bierze 50euro i idzie na recepcję.
Przy którymś kursie z tobołkami do spakowania mówi mi, że babka wzięła kasę od niego, poszła na zaplecze, po chwili przyszła do niego do motorów, pogadała coś i znowu poleciała,ale tym razem w pobliskie ogródki... i tyle ją widział.Pokazuje język
My już przygotowani do wylotu a babki ani słychu, ani widu... W końcu Efjot w bojowym nastroju rusza po resztę... i wraca : wszystko ok.Z przymrużeniem oka Pani Kotika musiała wrócić jakąś inną trasą.
Ruszamy. Robimy jakieś 200km w kierunku Słowenii, bo w/g uknutego planu będzie na skróty.
Ale po przekroczeniu granicy, zaskoczona patrzę i nie wierzę: a my na rondziu zawracamy do Węgier!!!Szok
Co gorsza Andrzej mija spokojnie słoweńską stację benzynową nie zatrzymując się na niej Szok w wiadomym celu:zanabycia NAKLEJKI SLO NA KUFER!!!
Gdy się zatrzymujemy po 10km wyjaśnia spokojnie, że zawrócił bo inaczej musielibyśmy kupić viniety.
Pytam oburzona : A moje naklejki?! Szok Oj tam, kupimy następnym razem.Z przymrużeniem oka
Kolejna decyzja: wbijamy się na chorwacką autostradę do Splitu.
Na pierwszych bramkach drukujemy sobie po bilecie, na drugich po jakichś 100km trzeba zapłacić, a tu zaskoczenie, bo nie można kartą, nie ma cen w euro, a w kunach -wypisane są na tablicy ale, że już ją minęliśmy więc nie możemy się rozeznać.
Standardowo ja przejeżdżam pierwsza, a po chwili dojeżdża Andrzej i widzę ,że będzie postój.
Informuje mnie, że dał 50euro(znowuSzeroki uśmiech), a facet resztę wydał mu w kunach(250KN). Usiłujemy policzyć ile nas kosztowała autostrada, ale poddajemy się, bo nawet nie mamy paragonu.
Z niesmakiem i wrażeniem, że daliśmy się zrobić jak dzieci, ruszamy, bo nie ma czasu. Reklamacji i tak pewnie byśmy nie załatwili, bo po odjeździe od kasy....
Autostrada jest super, pogoda też! Gdzieś po drodze miga mi na tablicy 32,6 stopnia. Popylamy sobie, a tu na horyzoncie czarne chmury!smutek
Andrzej zawija na parking, gdzie z niedowierzaniem,ale jednak odziewamy się w przeciw deszczówki i po chwili wjeżdżamy w ulewę z gradem, a temperatura spada do 20 o C.smutek
Na szczęście ulewa kończy się po jakichś 20km więc na najbliższym parkingu z ulgą się rozodziewamy.Z przymrużeniem oka
Jedziemy dalej zadowoleni, a tu znowu widzę ,że po naszej lewej stronie niebo robi się granatowe. Czyżby powtórka z rozrywki??? Efjot mija jednak pobliski parking: czyli ze zgrozą stwierdzam, że tym razem się nie odziejemy.....
I rzeczywiście mokniemy ale tylko troszeczkę i to od wody spod kół mijających nas samochodów.
Na najbliższym postoju pytam skąd wiedział,że nie zmokniemy, a on się śmieje: widziałem na GPS ie gdzie skręca droga!Z przymrużeniem oka Aha!
Trasa upływa nam spokojnie, jedziemy z przyzwoitą prędkością 130km/ h. a ja w pewnym momencie czuję, że Suzi słabnie. Krzywi się
Ja jej: gaz a ona zwalnia... Daję sygnały AndrzejowiSzok ,ale on dopiero po chwili orientuje się ,że mam kłopoty.
Zjeżdżam na pobocze, luzuję a Suzi gaśnie... Dojeżdżam do Efjota z niedowierzaniem: kurcze! Szok to nie tak miało być!!!!ZłośćZłośćZłość
Efjot, jak to Efjot w takich sytuacjach: oaza spokoju. fajne Omawiamy objawy i próbujemy odpalić. Nie ma lekko, ale w końcu się udaje! Super! Suzi chce dalej jechać! Ale ulga!!!Szeroki uśmiech
A diagnoza? Efjot stwierdza, że... Suzi spuchła!
Ruszamy dalej, ale już teraz wolniej.
O 19 zjeżdżamy z autostrady na Vodice, dojeżdżamy do bramek z nadzieją, że nie wyrwie nas z butów.
O dziwo okazuje się,że:można kartą, są dwa paragony,a każdy na 89KN. To skurc.... , niech go...,itd,itp, Andrzej jest wściekły: będzie laleczka VOODOO!!!!!!!!
Liczymy, że szybko znajdziemy nocleg, ale nic bardziej mylnego!
Zatrzymujemy się pod sklepem- będzie piwo!! Szeroki uśmiech - i szukamy. Zagadują mnie Polacy, ale nie pomogą.
Dopiero Chorwat skuterowiec (wiadomo!) zabiera nas do siebie: "30euro-1noć, 60euro-2noće" informuje, a niech mu będzie!
Rozgościliśmy się.Właścicielka to Czeszka,więc spokojnie możemy się dogadać. Jutro pokieruje nas na Wodospady Krka, a teraz idziemy szukać morza- ma być niedaleko -15min. spacerkiem.
Ha,ha ha, jest już ciemno i pakujemy się kilka razy w ślepe uliczki, ale w końcu jest!!!
Na liczniku mamy 1130km.
 
Eddie
DZIEŃ TRZECI
Od rana szykujemy się na Wodospady Krka. Dostajemy szczegółowe instrukcje + "mapę dojazdu" od gospodyni i w drogę.
Oczywiście udaje nam się źle pojechać, ale za to widoki są piękne i warte uwiecznienia.
Nawrotka i już zgodnie z "mapą" dojeżdżamy na parking. Miały być stateczki a są autokary! Nawrotka i szukamy przystani. Jest też parking, ale kiedy chcemy zaparkować, parkingowa kobitka, pokazuje,że nie tu tyko dalej. A dalej parkingowy koleś, że nie tu tylko wcześniej! Po oburzeniu Efjota, że robią z nas wariatów okazuje się, że motorki mają między nimi swój mini parking, za który nie płacą. Parkujemy, pakujemy skóry do kufrów i udajemy się za turystami na przystań.
lh4.googleusercontent.com/-CAgal2mfkvw/UFyqfKBXHmI/AAAAAAAAANY/wcOPFZEBufw/s800/IMG_0045.JPG
Do parku narodowego płyniemy w bardzo malowniczej okolicy.
Wysiadka i do kasy: 95KN za osobę, a w nagrodę folder po polsku!
Zaczynamy spacer i chociaż jest dopiero 9:00 temperatura już daje o sobie znać! Całe szczęście, że są drzewa, bo dzięki temu jest trochę cienia,
Wszyscy turyści wyglądają jakby szli na plażę: kostiumy, ręczniki, dmuchane materace! Czy oni mają się zamiar kąpać w parku narodowym?! Tak, właśnie taki mają zamiar i czynią to z ogromną przyjemnością.
Ależ tu jest ładnie!!!
lh4.googleusercontent.com/-EWtHPKWIUS0/UFyrFybcDMI/AAAAAAAAANo/bpxYRTEJruE/s800/IMG_0066.JPG
Chodzimy po kładkach, mostkach, schodach i kamieniach! Cykamy zdjęcia - będzie co wspominać, a co lepsze pokazywaćUśmiech!Z przymrużeniem oka
lh6.googleusercontent.com/-tGjAq2ZG5cQ/UFyr0GfdhDI/AAAAAAAAAN0/lmIV44PpZV4/s800/IMG_0157.JPG lh5.googleusercontent.com/-mSos96rMqlo/UFy9qAG0FjI/AAAAAAAAAQM/xhkCPb5OHFM/s800/IMG_0108.JPG
Kółeczko robimy w 3 godz i wracamy. Gospodyni chwali się, że odwiozła dzieci na lotnisko i że po godzinie byli już w Pradze, a my...
Jemy obiad: " czajna zup"- jak poinformował Efjot gospodarza- który po takiej informacji zrobił dziwną minęUśmiech
Na pytanie czy idziemy nad morze, odpowiadamy, że owszem, ale w nocy bo Efjot jest taki blady,że będzie robił za księżyc.
Mamy kupę zabawy bo porozumiewamy się: w chorwacko-czesko-polsko-rosyjskim z wyraźną przewagą ....migowego.
Kiedy w końcu wychodzimy do centrum okazuje się, że w porcie jest na co popatrzeć, ale ogólny tłok i hałas są męczące.
Kameralnie robi się dopiero trochę wyżej i dalej od promenady, tu zdecydowanie bardziej nam się podoba!
Uliczki są ciasne i kręte i mam wrażenie, że nikt tego nie projektował.
Po powrocie pakujemy się, żeby jutro wystartować jak najwcześniej. Jest i niespodzianka: od gospodyni dostaję na pamiątkę ręcznie robioną sakiewkę pełną pachnącej lawendy. Jak miło!Uśmiech
Dzisiaj zrobiliśmy tylko 55km i to wspólnie na FJoci. Suzi odpoczywała sobie w cieniu pod oliwką.
Edytowane przez Eddie dnia 21-09-2012 21:22
 
Teodozja
Super! Z ciekawością czekam na dalszy ciąg Szeroki uśmiech
 
Eddie
DZIEŃ CZWARTY
Rano pełna mobilizacja, chcemy ruszyć przed 8:00,żegnamy się z gospodynią i jedziemy w nieznane tzn. na Dubrownik,a przed nami jakieś 300km.
Początek jest niezły, nie chcemy jechać autostradą, bo trasa wydaje się być ciekawa a i widoki są super! Do OMIŚ-a!!!
Tu wjeżdżamy w korek i poruszamy się w żółwim tempie, a co gorsza nawet motorami nie możemy nic wyminąć, tak jest ciasno!Szok
I ta temperatura!!!!
Efjot już zaczyna kombinować: będzie modyfikacja planu!A to oznacza tylko jedno:AUTOSTRADA!.Złość A ja nie chcę na autostradę!Szok
Po godzinie i może 10km jedziemy coraz szybciej i swobodniej, już po bólu. Uśmiech
Zatrzymujemy się jednak żeby zerknąć na mapę, a tu z krzaków przy drodze słychać rozpaczliwe: MIAAAAUUUU!
Głos słychać ale zwierzaka nie widać.Podchodzę a tu maluszek koci przy ruchliwej drodze.
Już zaczynam kombinować jak podrzucić go do zabudowań. Malec nie ucieka i daje się wziąć na ręce, ale dalej rozpaczliwie miauczy.
lh5.googleusercontent.com/-IKmatXg9sQo/UFys8zFJtVI/AAAAAAAAAOI/CFoGO9BwTrU/s800/IMG_0212.JPG
Robimy mu fotę a tu z krzaków wyłażą jeszcze dwie sztuki równie rozwrzeszczane. No to klops!Krzywi się
Odnoszę tylko całą trójcę w krzaki jak najdalej od tej ruchliwej drogi,a Efjot na pocieszenie stwierdza, że przecież muszą tu gdzieś mieć mamę.Z przymrużeniem oka
Ruszamy dalej ....i jest coraz piękniej! Droga wije się jak wstęga, w prawo , w lewo, w prawo, w lewo.... Delikatne łuki, prędkość do 100, mały ruch - jedzie się super!!! A do tego widoki, temperatura i zapach rozpalonej ziemi- po prostu CZAD!!!!Szeroki uśmiechSzeroki uśmiechSzeroki uśmiech Na postojach mamy uśmiechy od ucha do ucha!Szeroki uśmiech
lh3.googleusercontent.com/-wXKlGz47an0/UFzCbFea0cI/AAAAAAAAAQ4/gjG-7uNcWQM/s800/IMG_0215.JPG
lh3.googleusercontent.com/-q7UIwH9xUzk/UFzC7OxORbI/AAAAAAAAARE/_eiGg_ZfZ-A/s800/IMG_0224.JPG
lh3.googleusercontent.com/-5ctqPBxonMg/UFzDaMb2iYI/AAAAAAAAARQ/V6g6kqaR4QY/s800/IMG_0227.JPG
Przed granicą z BiH podpinamy się do pary Niemców. Odprawa na granicy: przejeżdżamy nie zdejmując nawet kasków. Super!
Dojeżdżamy do stacji benzynowej, a Efjot zamiast skręcać w wiadomym celu: ZANABYCIA NAKLEJEK BiH - jedzie prosto!!!Szok
Drugi raz mu ten numer nie przejdzie!!Złość Na jego szczęście za chwilę jest kolejna i tu w końcu parkujemy.
Idę sprawdzić czy stacja jest dobrze zaopatrzonaZ przymrużeniem oka, a po drodze mijam motórzystę przy ślicznym czerwonym Ducati. Pozdrawiamy się, a kiedy wracam z naklejkami panowie dyskutują w najlepsze. Okazuje się ,że motórzysta też Andrzej i mieszka w Katowicach,że sobie pojeździł i że jest zachwycony!
Daje nam kilka wskazówek i dobrych rad, a na pożegnanie mówi: nie pożałujecie!!!Szeroki uśmiech Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i w drogę.
lh5.googleusercontent.com/-RwHKr51O2yY/UFzG9IYAj9I/AAAAAAAAASY/YGHuO2gZRu4/s800/IMG_0231.JPG
Znowu granica, ale tym razem dla odmiany , strażnik nie podnosi nawet głowy z nad komputera, kiwa tylko ręką:jechać!I po co takie granice?! ja się pytam.
Kierujemy się na Dubrownik, a trasa i okoliczności przyrody zapierają dech!!! Właściwie to nawet( ale tylko przez chwileczkę oczywiście)żałuję, że nie jadę na zadupku. Posiadam niestety bardzo niebezpieczną dla kierowcy przypadłość: gdzie spojrzę tam jadę, więc nie bardzo mogę się rozglądać kiedy prowadzę!
Dojeżdżamy do Dubrownika,zatrzymujemy się na moście, robimy foty i zapada decyzja: dzisiaj się tylko po nim rozejrzymy, a jutro rano zwiedzimy sobie Stare Miasto i pojedziemy dalej.
lh5.googleusercontent.com/-ZoaDlgeOSNc/UFzD7QzXnnI/AAAAAAAAARg/xjF2LQzbgSA/s800/IMG_0236.JPG
Udaje nam się wjechać pod mury: są imponujące! Przy wyjeździe wspinamy się pod górę i jak na dłoni mamy panoramę miasta.
lh4.googleusercontent.com/-zDcipIRN2_M/UFzE6W5K5KI/AAAAAAAAARs/pIb8-um7wnU/s800/IMG_0255.JPG
W punkcie widokowym zaczepia nas facet i proponuje lokum za jedyne 50euro. Dziękujemy i postanawiamy sami czegoś poszukać.
Oczywiście nie jest to wcale takie proste, gdy chodzi o jedną noc. Udaje się w końcu, oszczędzamy 10euro ale mamy daleko do morza. W zamian mamy blisko KONZUM ( sklep spożywczy) i pozostaje nam nawadniać się od wewnątrz.Z przymrużeniem oka Jesteśmy trochę zmęczeni, ale po prysznicu humory się poprawiają,
a kiedy okazuje się że mamy czwórkę współlokatorów z Neapolu jest już całkiem dobrze.
Zasiadamy na wspólnym tarasie i początkowo nieśmiało, ale z każdą chwilą "rozmowa" coraz bardziej się rozkręca.
Po wymianie skromnych poczęstunków , jest i prezentacja:ANTONIO, JEAN-LUK "LUKA",LETICIA i oczywiście CARMEN.
Robi się coraz weselej, a ja mam wrażenie, że gramy w kalambury. LUKA wpada na pomysł, żebyśmy w jego telefonie pisali my po polsku, oni po włosku, to co chcemy powiedzieć i on to przetłumaczy. Musi jednak w tym celu iść do drugiego pokoju, bo na tarasie nie ma zasięgu,co oczywiście chwilę trwa.
A kiedy wraca dumny z gotowym przetłumaczonym np. pytaniem, koleżanki tłumaczą mu już odpowiedź, bo dogadaliśmy się szybciej niż on napisał i znalazł zasięg. Pokazuje język
I tak kilka razy, więc w końcu się poddaje i stwierdzając,że "GOOGLE BE" i zostawia telefon w pokoju.
Jest mnóstwo zabawy i burza mózgów, a wieczór mija nam bardzo przyjemnie.
My jednak żegnamy się pierwsi, bo przed nami jutro ciężki dzień.
Edytowane przez Eddie dnia 21-09-2012 22:04
 
Leo
Dalej, dalejZłośćZłośćZłość
==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego.
Seneka
Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udałotakiego
 
Eddie
DZIEŃ PIĄTY
Rano, krótko po 8:00 pakujemy się na FJocię i jedziemy zdobyć Dubrownik!Parkujemy w garażu podziemnym i wąskimi kamiennymi uliczkami z całą masą krętych schodów szukamy starych murów.
Na stare miasto wchodzimy przez główną bramę razem z okropnym tłumem. Jak się po chwili okazuje jesteśmy na dziedzińcu, który jest wielki! Ale my chcemy na mury, bo tam są najlepsze widoki!Szok
lh6.googleusercontent.com/-9i9tu77HDAo/UF2ZgnyydXI/AAAAAAAAAUQ/lhvhaSrgF8E/s800/IMG_0272.JPG
Szukamy wejścia na mury. W tym celu przemierzamy ciasne uliczki, strome schody,raz wchodzimy, raz schodzimy,to jakiś labirynt!.
lh5.googleusercontent.com/-1WEWeqkxIqY/UF2aBIBLKtI/AAAAAAAAAUc/gygCTQGQtI0/s800/IMG_0280.JPG
Zaskoczona odkrywam, że tu normalnie mieszkają ludzie, świadczą o tym liczne ślady, np. wywieszone na sznurkach między kamienicami wyprane gacie!Z przymrużeniem oka
lh6.googleusercontent.com/-Bv1-1oetWCQ/UF2bpbsPVtI/AAAAAAAAAU4/-jy0ZCe_Oko/s800/IMG_0303.JPG
Jest malowniczo, masa sklepików oczywiście z pamiątkami i cała masa kafejek usytuowanych w najdziwniejszych miejscach.
lh4.googleusercontent.com/-hijuItB10ME/UFzORBC_jOI/AAAAAAAAATk/JBPgKhe4YLk/s800/IMG_0315.JPG
Skwar już daje się nam we znaki.Gdzie to wejście?! Złość
Wracamy jakąś okrężną drogą do głównej bramy i oczywiście jest KASA i pan od sprawdzania biletów!
Po prostu wchodząc z tym tłumem przegapiliśmy go, ale dzięki temu zwiedziliśmy sobie "dolną" część Starego Miasta.
Wchodzimy na górę i teraz dopiero zaczyna się prawdziwa frajda!Szeroki uśmiech
lh4.googleusercontent.com/-bX82rp-A2OM/UF2aikU0LNI/AAAAAAAAAUs/vc0J-_wx6V8/s800/IMG_0301.JPG
lh4.googleusercontent.com/-_fHWEVa5LYY/UFzNuS4i47I/AAAAAAAAATU/iLhhWzkW2sY/s800/IMG_0302.JPG
lh5.googleusercontent.com/-bXxOTfBNYB4/UF2dOCp3RLI/AAAAAAAAAV4/C_Xf87Uj-Zk/s800/IMG_0337.JPG
lh5.googleusercontent.com/-Ot7XdWnaviQ/UF2cvcDqoRI/AAAAAAAAAVg/uYDx_EN7C_s/s800/IMG_0326.JPG
lh3.googleusercontent.com/-3DTqlQ_qRzc/UF2cJTdEEmI/AAAAAAAAAVM/un33d2f7mp0/s800/IMG_0321.JPG
Robimy foty i chodzimy, chodzimy, a końca nie widać. Jest ślicznie i bardzo klimatycznie, a gorąco tak,że trudno wytrzymać!
Ale kończymy zwiedzanie stwierdzając, że było warto!
Teraz tylko musimy jeszcze w gąszczu uliczek i potwornie długich schodów pod górę znaleźć parking. Mamy trochę zabawy z wyjazdem z parkingu, bo za kasjera robi automat, a szlaban też nie chce współpracować, bo Andrzej podjechał za daleko i musi się cofać, dopiero można włożyć bilet i przejechać, a nie na odwrót.
Jesteśmy wolni. Szeroki uśmiech Jedziemy po Suzi, po drodze cykam jeszcze zdjęcia. A co!
lh5.googleusercontent.com/-PaO1gGO8sIQ/UF2dxeWSdsI/AAAAAAAAAWE/bm5AIokAuO8/s800/IMG_0348.JPG
lh6.googleusercontent.com/-I3x_iev9Wqc/UF2eU5F18eI/AAAAAAAAAWY/rLriHlskmsQ/s800/IMG_0356.JPG
W sklepie robimy jeszcze drobne zakupy i w końcu w drogę.
Nadchodzimy MONTENEGRO!!!Szok
Żeby dotrzeć do granicy musimy przejechać z 10 km po żółtym tłuczniu, który się jeszcze rusza!!!Koszmar!!!Złość
Strażnik wbija mi pieczątkę w paszport i jedziemy . Na granicy Montenegro (na liczniku 1458km) spotykamy parkę Polaków, którzy zmierzają tam gdzie my, ale podróżują autostopem.lh4.googleusercontent.com/-Fm7ldINTrZI/UF2e7NdmPOI/AAAAAAAAAWw/j_gC8Q4jaUM/s800/IMG_0363.JPG Podrzucają nam pomysł żeby wracając zobaczyć Sarajewo. To jest myśl!Z przymrużeniem okaKto wie?
Żegnamy się i wjeżdżamy w Bokę Kotorską. ALE CZAAAAAAAAAD!Szok
lh4.googleusercontent.com/-PJlTLZPpGMI/UF2h-u4wVmI/AAAAAAAAAXk/PMRlg5k81pA/s800/IMG_0368.JPG
lh5.googleusercontent.com/-eTPf2dqE7zY/UF2kUQgKD8I/AAAAAAAAAYM/-4pbW1MLHHg/s800/IMG_0392.JPG
Cała Zatoka Kotorska to arcydzieło natury - malownicze skały sąsiadują tu bezpośrednio ze szmaragdowo lśniącym Adriatykiem.
W samym KOTORZE jest Stare Miasto (jako jeden z dwóch czarnogórskich obiektów jest na na liście UNESCO), a jego mury wspinają się bardzo wysoko w góry i nasuwa mi się skojarzenie z Murem Chińskim.
lh5.googleusercontent.com/-ZHOVk5FXmqs/UF2jG88oDAI/AAAAAAAAAXw/blT6IlxZpKo/s800/IMG_0383.JPG
lh6.googleusercontent.com/-fNQDdAdELFU/UF2joP4APzI/AAAAAAAAAYA/rK4RKxyzq_o/s800/IMG_0385.JPG
Robimy zdjęcia co kawałek, ale podróż wydłuża się nam przez to znacznie.
Mając jednak do wyboru skrót przez tunel nową drogą, wybieramy starą drogę z KOTORU,przez PRĆANI do TIVATu i zdecydowanie nie żałujemy tej decyzji chociaż nadrabiamy dobre 28km!
Kurcze ale klimat!Szeroki uśmiech Malowniczo wijąca się droga asfaltowa, tyle że szeroka na jeden samochód. Tuż przy drodze po lewej stronie mamy domy i murowane wysokie ogrodzenia, a po prawej błękitne morze, turyści i te widoki!
lh6.googleusercontent.com/-vW6cwZFfqXo/UF2pZAwwP4I/AAAAAAAAAZ0/Mysu0aXMTvE/s800/IMG_0395.JPG
Mogłabym tu mieszkać! Jest też chwila grozy, kiedy na wąskiej drodze z naprzeciwka nadjeżdża autokar, ale dajemy radę.
Wjeżdżamy do BUDVY i w samym centrum miasta pakuje nam się niespodziewanie na pasy babka pchająca przed sobą wózek!!!
Mimo to, że nie jedziemy szybko, hamujemy ostro. Efjotowi udaje się zatrzymać na pasach, ja niestety poległam!
Tak mocno dociskam tylny hamulec, że obróciło mi motocykl bokiem.
Podnoszę się szybko i z przerażeniem sprawdzam czy TIPSY CAŁE ?????!!!!! Uff! CALUSIEŃKIE! Szeroki uśmiech
Efjot podnosi moją dziewczynkę i schodzimy z ulicy na chodnik.
Szybko oceniamy straty: nie ma żadnych!Szeroki uśmiech Lekko porysowany jest tylko lewy kufer!Krzywi sięCałe szczęście, ale jest mi wstyd jak cholera!!!
O większą widownię, musiałabym się mocno postarać!
Chcemy z Budwy czerwoną drogą, ale oczywiście udaje nam się zboczyć na przełęcz, której nie mieliśmy już dzisiaj w planie, widzieliśmy za to Jezioro Szkoderskie z lotu ptaka i zaliczyliśmy płatny tunel za 1euro od motoru, a o tym, że jest płatny właśnie się dowiedzieliśmy.lh5.googleusercontent.com/-mgEUx-NOi2Y/UF2lzl4tWII/AAAAAAAAAZU/6JYuCg58Rxc/s800/IMG_0406.JPG
Tankujemy paliwo w Barze na stacji i pytamy podjazdowego o "STARĄ MAŚLINĘ"- oliwkę która ma 2000lat i naklejki MNE na kufry.
Naklejki dostajemy gratis, a instrukcje jak dojechać do drzewka są wyczerpujące. Oliwkę zostawiamy sobie jednak na jutro bo musielibyśmy się trochę wrócić, a i atrakcji na dzisiaj już wystarczy. Zmęczenie daje się nam we znaki.
Jedziemy już do ULCIJN szukać noclegu. Przy napisie "WELKA PLAZA", Andrzeja zaczepia jakiś Dziadzia i żywo dyskutują. Okazuje się, że będą apartamenty za 6euro od osoby.
Niech się dzieje co chce, jedziemy zobaczyć! Dziadzia ładuje się Andrzejowi na FJocię ale nie daje rady. Przez zamontowane kufry nie może postawić nogi na stopce pasażera, a nie wpada na pomysł, żeby skorzystać z podnóżka kierowcy (ja właśnie tak robięPokazuje język). Próbuje nawet z poziomu ziemi okraczyć wszystkie kufry nogą, co mu się oczywiście nie udaje, wzbudza za to ogólną wesołość u obserwujących całą sytuację gapiów, którzy wszystko komentują.
Dziadzia nie zraża się jednak i przechodzi na prawą stronę FJoci i ponawia próbę zdobycia zadupka.
Efjot nie wytrzymuje kiedy motor trochę się przechyla i usiłuje nakłonić faceta, żeby ten poszedł piechotą, a my pojedziemy za nim. Ten wcale nie zwraca uwagi na gesty Andrzeja, zdecydowanie łapie go za bary i energicznie odwraca do kierownicy, a sam po chwili gramolenia już jest na zadupku i ponagla: jedź,jedź!Złość
Cała sytuacja wygląda tak komicznie, że sama się w duchu uśmiecham.Z przymrużeniem oka
Podjeżdżamy pod okazale wyglądający pensjonat.
lh5.googleusercontent.com/-piQFXgU-ROM/UF2xcqiZ2gI/AAAAAAAAAaI/BvguLSy2wu0/s800/IMG_0677.JPG
Efjot idzie zobaczyć co to będzie za tą cenę, a mnie zaczepia facet z domu na przeciwko i zachwala pokoje u siebie, ale robi to tak jakby nie chciał, żeby go widział Dziadzia.smutek Wraca Efjot, jest zadowolony. Z pośród trzech możliwości wybieramy "SOBE" na parterze.
Ustawiamy motorki, mamy do nich dwa kroki i w końcu nie trzeba nosić tobołów po schodach tak jak do tej pory.
Zaczynamy się urządzać, a Dziadzia towarzyszy nam właściwie cały czas, a że jest sympatyczny, Andrzej częstuje go piwem. Próbujemy pogadać, ale ciężko idzie.
Dowiadujemy się jednak, że Dziadzia to: CZAZIM, ma syna:Suczio są też synowa VALDETA i wnuczki: DITA i DORI.
Kiedy Czazim odkłada pustą szklankę i dziękuje "HVALA", a Efjot odpowiada "MOLIM"- "proszę", jest wyraźnie zaskoczony i uśmiecha się z uznaniem.
No to na drugą nóżkę!Z przymrużeniem oka
Zostajemy sami i przy zasłużonej kolacji dzielimy się wrażeniami z dzisiejszego dnia. Jesteśmy padnięci!!
Na liczniku 1649km.
Edytowane przez Eddie dnia 22-09-2012 14:41
 
Alutka
Edi, jak ja Was nienawidzę Pokazuje język
 
Eddie
DZIEŃ SZÓSTY
Pospaliśmy rano. Szeroki uśmiech Andrzej modyfikuje plany: dzisiaj plaża i tylko plaża!Nie widzę przeciwwskazań!!
Kawa i śniadanie przeciągają się, ale to nic. Zasłużyliśmy na RELAX!
Wita nas Czazim z wnuczką i zagaduje czy jedziemy na "STARY BAR" do "STAREJ MAŚLINY". Odpowiadamy, że dzisiaj "no moto!"
Kiedy wychodzimy i pytamy o jakiś skrót na plażę, tłumaczy że trzeba iść tam gdzie go wczoraj spotkaliśmy, a jego wnuczka szepcze mu coś do ucha a kiedy dziadek kiwa jej twierdząco głową, znika i zaraz pojawia się i częstuje nas lodami rożkami. No to my: "HVALA"
Kiedy się żegnamy Czazim mówi: "MOMENT" i zatrzymuje nas przy samochodzie. Otwiera drzwi i pokazuje "wsiadać". Pojawia się też synowa i już jedziemy. Jak na życzenie zatrzymujemy się przy sklepiku, synowa wysiada, ale kiedy wysiąść chce Efjot Dziadzia zdecydowanie protestuje.
Tłumaczymy mu, że chcemy tylko kupić piwo i Dziadek odpuszcza, jak piwo to OK. Szeroki uśmiech Synowa przynosi po energetyku dla całej czwórki, więc my znowu "HVALA".
Podrzucają nas na "MIAMI BEACH", dziękujemy za podwózkę i wchodzimy. A tu jak na plaży z serialu "Słoneczny patrol".
lh3.googleusercontent.com/-Hlza-URgP4A/UF2zRNP95LI/AAAAAAAAAaY/wwcb8hXgUdA/s800/IMG_0415.JPG
Podesty ,parasolki z leżakami w równiutkich rzędach, bar, a za nim przystojni barmani, drinki z parasolkami.I tylko te "aktorki"jakieś takie.... większePokazuje język- od razu mi lepiej!Szeroki uśmiech
Rozglądamy się i szukamy cienia. Skrawek cienia znajdujemy pod wolnym parasolem i postanawiamy się rozgościć.
Z boku słyszę rodzimą mowę więc grzecznie zapytuję czy wiedzą po ile cień, niestety też nie wiedzą.
No to zobaczymy. Nie patrzymy długo bo zjawia się kasjer i kasuje po 2euro za parasol na cały dzień.
Zostajemy i zaczynamy się nudzić....tzn. odpoczywać oczywiście!
W pewnym momencie stwierdzam, że chyba słońca mam już dość, bo widzę spacerującą przy brzegu wielką Myszkę Miki,
prowadzącą na sznurku osła w hawajskiej koszuli, w jeansach i w kapeluszach: jednym na głowie i drugim na ... drugim końcu osła (po co mu ten drugi?!), a za nimi w śmiesznych podskokach podąża Spiderman! Po minie widzę, że Efjot też to widzi, więc się uspokajam: to nie udar.Z przymrużeniem okalh4.googleusercontent.com/-TNlqatcOzdQ/UF20ecpNd3I/AAAAAAAAAas/BJ-aZfJMGWM/s800/IMG_0418.JPG
Wracamy do pensjonatu a tu zdziwko bo parking jest pełny samochodów- czyli nie jesteśmy już sami.
Zainteresowały mnie naklejki RKS - takiej jeszcze nie mamy, a nie wiemy gdzie trzeba po taką pojechać.Z przymrużeniem oka
Poznajemy w końcu syna Suczio u którego właśnie się gościmy, ten kilka razy dopytuje się czy "SOBE DOBRO", odpowiadamy, że OK, a po chwili mamy pomidory i ogórki z zaleceniem "NA SALAT!"i zapewnienie, że klima będzie działać tylko żona przywiezie "DIGITRONY" do pilota.
Kiedy pytamy czy zamiast 3 dni, możemy zostać na 5, facet po przyjacielsku (aż dudni!Z przymrużeniem oka) klepie Efjota po ramieniu - OK!
lh3.googleusercontent.com/-xo_GaJ7iuIM/UF21wFFxyoI/AAAAAAAAAa4/VB21Pcmbn44/s800/IMG_0731.JPG
Siedzimy i obserwujemy sobie co się dzieje.
Samochody przyjeżdżają i odjeżdżają, biegają dzieci,kręcą się miejscowi, jest takie fajne zamieszanie...
Kiedy się trochę uspokaja, przychodzi do nas Suczio i pyta o Tiranę. Potwierdzamy, że jutro się tam wybieramy.
Odradza nam ten wypad, bo tam się źle jeździ, ale kiedy nie dajemy się przekonać, daje cenne rady, robi mapę na kartce z notesu, a w końcu przynosi wizytówkę i tłumaczy, że tu jest telefon do niego i mamy dzwonić gdyby coś, mamy też bardzo uważać na albańskich kierowców, a skoro mamy paszporty UE to OK, autostrada ma być niepłatna, a viniety? on nie wie.
Kiedy orientuje się, że mamy zamiar jechać dwoma motocyklami, a nie jednym jak myślał, łapie się z głowę i powtarza jeszcze raz wszystko od początku, żeby nam się dobrze utrwaliło.Szok
OJ, CO TO BĘDZIE?!SzokSzok
Na liczniku 1649 km. - nadal Z przymrużeniem oka
Edytowane przez Eddie dnia 22-09-2012 14:58
 
Leo
I co daleeeeej???? ZłośćZłośćZłość
==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego.
Seneka
Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udałotakiego
 
Efjot
Leo,ja też czekam z niecierpliwością na następny odcinekZ przymrużeniem oka
Jest szansa,że dzisiaj będzieSzeroki uśmiech
 
Eddie
DZIEŃ SIÓDMY
Wstajemy chwilę po tym jak zadzwonił budzik o 6:00.Robimy szybką kawę, małe śniadanko,pakujemy się i w drogę!
Będziemy zdobywać Albanię.Szeroki uśmiech
Od rana jestem dziwnie wystraszona, żegnamy się z gospodarzami, którzy życzą nam SREĆAN PUT - szczęśliwej drogi.
Od razu nadrabiamy jakieś 30 km, źle zrozumieliśmy wskazówki Suczio.Krzywi sięWracamy i udaje nam się złapać właściwy kierunek.
No naprawdę, mogliby mieć lepsze oznakowanie.smutekDojeżdżamy do granicy, na liczniku 1704 km.
Odprawa sprawna tylko dzięki uprzejmości tubylca, który stał w kolejce przed nami. Chciało mu się wysiąść z auta, podejść do nas i tłumaczyć, żebyśmy nie stali w kolejce tylko podjechali do okienka wartownika z drugiej strony budki - wydawało mi się że to odprawa dla pieszych.
Przy okienku chcą od nas( w końcuPokazuje język): paszporty, zieloną kartę i dowód rejestracyjny,
które oddają nam w kolejnym okienku i już jesteśmy w Albanii!
I zaczyna się....
Najpierw osły nie chcą nam ustąpić z drogi- jak miło.
lh5.googleusercontent.com/-jV9KzTbch-Q/UF23riOp6fI/AAAAAAAAAbc/KZ6dG9vmb10/s800/IMG_0476.JPG
Droga jest kręta i nie widać co nas czeka za zakrętem, więc się zbytnio nie rozpędzamy.
Tubylcy natomiast z wrodzoną ułańską fantazją wyprzedzają nas tam gdzie się im akurat ubzdura, przy czym manewr wyprzedzania kończą, gdzieś przy kierownicy motocykla!smutek
Już mi się nie podoba!Złość A to dopiero preludium....
Kierujemy się na Tiranę, a cała droga do niej to jedna wielka walka.
Droga, która ma tylko dwa pasy, okazuje się, że może być drogą czteropasmową- przecież szutrowe pobocze też można wykorzystać!
Na rondach pasów robi się chyba z pięć, nikt nikomu nie ustępuje pierwszeństwa.
Kiedy na trzeciego z naprzeciwka wyprzedza autokar z turystami i jedzie prosto na Efjota, robi mi się ciepło.Szok
Nie potrafię opisać jazdy w korku, który nam się przytrafił dwa razy, bo tego się nie da opisać - trzeba to przeżyć!
Ale nigdy wcześniej nie miałam wrażenia, że mnie nie widać na drodze i zastanawiam się czy zamiast kasku włożyłam przypadkiem "czapkę niewidkę".Z przymrużeniem oka
Walczymy o przetrwanie, ale apogeum ma miejsce w Tiranie. Mam po prostu dość! Tu się nie da jeździć.smutek
Całe szczęście, że kupujemy w końcu naklejki na kufry bo bez nich nie mogłabym wrócić.Szeroki uśmiechlh5.googleusercontent.com/-ko3NGmAoyWM/UF26P8sc9LI/AAAAAAAAAcE/xQX9slf_frk/s800/IMG_0433.JPG
lh3.googleusercontent.com/-gZwmAbmgpa4/UF25MNwVssI/AAAAAAAAAbw/a5d1AliHYSk/s800/IMG_0431.JPG
Nie ma niestety nigdzie znaczka z nazwą miejscowości do zdjęcia, a wbiliśmy się już w połowę Tirany!
W końcu odpuszczamy, na rondziu jest jakiś znak robimy fotę lh5.googleusercontent.com/-qaE-Q4s0N1o/UF29OylsTNI/AAAAAAAAAc8/i17iRyaptQ8/s800/IMG_0440.JPGi pada komenda "nazad"Szok, odpuszczamy DURRES, następnym razem.
Jakże się cieszę, ale muszę przeżyć koszmar centrum jeszcze raz!
O dziwo po wyjechaniu z centrum, sytuacja się normuje - chyba, że to my się już zaaklimatyzowaliśmy, bo da się jechać.
lh3.googleusercontent.com/-cXmH0rqDVPU/UF27iWUwGpI/AAAAAAAAAcU/pIYrIPjypmg/s800/IMG_0434.JPG
lh5.googleusercontent.com/-x38114WKJ48/UF28Jy_0GyI/AAAAAAAAAco/pmpIUTO5IG4/s800/IMG_0437.JPG
To ich wyprzedzanie już nie robi na nas wrażenia, a nawet kilka razy próbujemy sami -trzeba wtopić się w tłum!Pokazuje język
Co do policji, to chyba mieli jakąś akcję, bo tylu patroli nigdzie nie widzieliśmy. Po 30tym przestaję liczyć.
Zastanawiam się tylko po co tyle patroli, skoro każdy robi co chce i kiedy chce, np: wyprzedzanie stojących w korku pojazdów z przekraczaniem podwójnej ciągłej nawet przez autokar i to na oczach ichniejszej policji!
Właściwie po Albanii robimy dobre 200 km, ale czujemy się tak jakbyśmy zrobili 3 razy tyle.
lh6.googleusercontent.com/-BWzape1joDE/UF296tZ6III/AAAAAAAAAdM/8RrdJLsTjpI/s800/IMG_0444.JPG
Tuż przed granicą na postoju motocykle wzbudzają ciekawość u miejscowych chłopców.
Podchodzą i oglądają sprzęty, a po chwili pokazują żółwia w wiaderku z wodą, którego wyprowadzili na spacer.
Nie mogę niestety przyjrzeć mu się dokładniej, bo szybko go chowają i energicznie protestują, kiedy Efjot pyta czy to do zjedzenia, pomagając sobie odpowiednim gestem.Z przymrużeniem okalh4.googleusercontent.com/-kgpHNVrx5BM/UF2-nrbUy4I/AAAAAAAAAdk/-04B7xl5z4o/s800/IMG_0450.JPG
Tankujemy w Czarnogórze, bo na całej trasie chociaż była cała masa stacji benzynowych, nie udało nam się namierzyć żadnej gdzie można by było zapłacić kartą!
Modyfikujemy trochę plana i szukamy jeszcze Starej Maśliny w Barze.Udaje nam się dojechać pod parking, kupujemy bilety po 1euro.
Okazuje się, że jesteśmy sami. Oliwka jest ogromna i ogrodzona kamiennym murkiem, ale możemy podejść, dotykać, zauważyłam też, że drzewo jeszcze owocuje.Szeroki uśmiech
lh6.googleusercontent.com/-uPnUx87FIjs/UF2_HJaEejI/AAAAAAAAAd0/1sNal1jTtXU/s800/IMG_0459.JPG
lh5.googleusercontent.com/-qopMqqtGVpE/UF3BGY-ONoI/AAAAAAAAAeY/OznFENayahI/s800/IMG_0462.JPG
Robimy foty tu gdzie nam się podoba,i jedziemy do domku.
Parking pełny samochodów, wita nas Czazim i dopytuje się jak było. Podjeżdża też Suczio i gdy chwalę się zdobytymi z takim trudem i w pocie czoła i nie tylkoZ przymrużeniem oka naklejkami AL , mówi BRAVO! i podnosi do góry kciuka! Wyciągamy zakupy i gawarimy z Czazimem o dzisiejszej jeździe.
Andrzej pyta czy się napije piwa, o on na to głośno i wyraźnie: A DAWAAAJ!!Szeroki uśmiech Kiedy wspominamy, że przejeżdżaliśmy przez KRUTE,
okazuje się,że Czazim tam mieszka, że ma dwóch braci,że była taka bieda, że na górze oni spali, a na dole kozy i krowy i
że do miasta sprzedawać mleko i ser jeździli bryczką, którą ciągnęła krowa- nie koń!Złośćzaznacza.
Zaprasza nas do siebie na kawę, żebyśmy zobaczyli gdzie tak było. No to jesteśmy umówieni!Szeroki uśmiech
Suczio kiedy widzi,że robię sałatkę dostarcza mi znowu ogórki i zagaduje co planujemy na jutro.
Kiedy mu pokazujemy jaki jest plan mówi : nie!nie!smutek daj mi pisanie i mapę i planuje nam trasę nad Jeziorem Szkoderskim, a na koniec cmoka się w palce. Będzie pięknie!Szeroki uśmiech
Ma być wąsko i bardzo kręto, ale jak pojedziemy wcześnie rano to zdjęcia będziemy mieć super! Tak zrobimy!
Po kolacji idziemy pooglądać jak mieszkają miejscowi i poszukać skrótu nad morze.
lh3.googleusercontent.com/-fpWC2i8e5hk/UF73zyJN1rI/AAAAAAAAA0U/6Kw1geZKq8g/s800/IMG_0422.JPG
To drugie nam niestety nie wychodzi więc wracamy.
Suczio umawia się jeszcze z nami, że jutro spotkamy się na rondzie w Krute i dopilotuje nas do Czazima na umówioną kawę.
Dostajemy jeszcze śliwki - u nich tak samo się nazywają!Z przymrużeniem oka
Na liczniku mamy 1956km.
Edytowane przez Eddie dnia 23-09-2012 13:55
 
Teodozja
A będą jakieś zdjęcia? Uśmiech
 
Eddie
Bardzo chętnie, gdyby była możliwość dodawania zdjęć pod postem, tak jak na innych forachZ przymrużeniem oka
 
Przejdź do forum:
Wygenerowano w sekund: 0.31
3,190,248 unikalne wizyty