



Aktualnie online
· Gości online: 1
· Użytkowników online: 0
· Łącznie użytkowników: 152
· Najnowszy użytkownik: Piotras
· Użytkowników online: 0
· Łącznie użytkowników: 152
· Najnowszy użytkownik: Piotras
Logowanie
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.
nieswinkaOffline
21-08-2024 00:55
Pewnie że nie. Ja jestem wściekła po prostu. Ludzie od roku co miesiąc zrzucają się by pomóc jednej z nas, a my nic nie wiemy że taka pomoc jest potrzebna. Niepojęte to jest dla mnie.
RychoOffline
21-08-2024 00:52
W innej beczce cierpi się inaczej?
nieswinkaOffline
21-08-2024 00:28
Rycho to grupa znajomych z innej beczki tzn "na Rybkę" czy jakoś tak.
RychoOffline
20-08-2024 22:36
Halooooo. Właśnie się dowiedzieliśmy o stanie zdrowia Andzi. Jesteśmy zdruzgotani i jednocześnie zawiedzeni Właśnie przewertowaliśmy grupę, na FB którą utworzyła Ciotka. To jakaś tajna grupa?
zaciszankaOfflineAdmin
20-08-2024 22:13
Jeszcze działa ..strona
545 spamowych kont do wyczyszczenia 


LeoOffline
09-09-2022 16:43
Lysy ma rację. Forum umarło, tylko nie ma kto go pochować i padlinka zaczyna już brzydko pachnieć 

LysyOffline
04-09-2022 08:18
Cześć Lotnik. Forum umarło.




lotnikOffline
31-08-2022 10:52
Halo halo żyje tu KTO




LeoOffline
30-07-2021 16:52
To wspaniale, że się udało. Gratuluję organizatorom 

TeodozjaOfflineAdmin
29-07-2021 09:58
Spotkanie się odbyło i było super 

LeoOffline
28-07-2021 17:47
Rozumiem, że spotkanie się nie odbyło, bo już kilka dni po imprezie, a na oficjalnej stronie MiDu, cisza. Grobowa cisza



drakaOffline
23-07-2021 15:34
Lotnik, Ty się pakuj i przyjeżdżaj 

lotnikOffline
23-07-2021 12:55
Witam Wszystkich serdecznie dawno mnie tutaj nie był






drakaOffline
23-07-2021 09:27
Czekamy, czekamy!
zaciszankaOfflineAdmin
23-07-2021 08:37
Już za chwileczkę, juz za momencik, piątek z MiD zacznie się kręcić 

drakaOffline
16-07-2021 10:28
Jakby co to w wątku imprezowym przybyło informacji
drakaOffline
13-07-2021 08:18
Myśmy już w tym roku testowali namiot - jest o.k., jakby ktoś potrzebował. Ale tak naprawdę to wolnej podłogi u nas dostatek, tylko może w mało zacisznych kątach
AndziaOffline
11-07-2021 14:02
W gotowości, odliczamy dni do spotkania 

zaciszankaOfflineAdmin
08-07-2021 22:21
Pamiętam i odliczam dni!
namiot gotowy 


TeodozjaOfflineAdmin
08-07-2021 12:25
Ja nie zapomniałam i też nie mogę się doczekać 

Zobacz temat
Cabo da Roca
|
|
Carry |
Dodany dnia 20-07-2014 08:46
|
![]() Użytkownik Postów: 327 Data rejestracji: 15.02.12 |
parę dni póżniej robiliśmy z W trasę Genova - Monaco. ![]() można powiedzieć, że minęliśmy się "o włos" widoki przepiękne to prawda ale zatłoczenie masakryczne Życie nie powinno być podróżą do grobu. Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce, tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc... " ALE TO BYŁA JAZDA..."
|
|
|
Eddie |
Dodany dnia 20-07-2014 15:54
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ PIĄTY 18.06.2014 ŚR Poranek znowu zaskakuje nas pogodą... leje! Pakujemy się z markotnymi minami, ale jechać trzeba. ![]() Schodząc z bagażami doceniamy wystrój motelu jak z innej epoki. ![]() ![]() ![]() Na szczęście kiedy w końcu wyjeżdżamy już tylko pada. Ruszamy i od razu muszę się obudzić! ![]() Wjeżdżamy w miasteczko w którym pokonujemy bardzo strome, bardzo wąskie jednokierunkowe uliczki obstawione ciasno samochodami. Dodatkowo za nawierzchnię robi na zmianę bruk z asfaltem, gdzie ten pierwszy jak na złość jest położony na ostrych zakrętach i jest go zdecydowanie więcej. ![]() ![]() Kilka razy ujeżdża mi koło, a każdy pojawiający się w pobliżu pieszy to mój wróg! (a łażą jak chcą!) Wiadomo, że mi się tak nie podoba!!! ![]() Miasteczko jest śliczne i w innych okolicznościach pewnie bym się zachwycała, ale na pewno nie dziś. ![]() Zresztą później okazuje się, że Andrzej ma podobne odczucia. To nie było fajne! Odtąd nazywamy to miejsce "francuską wioską". W miarę jak nawijamy kolejne kilometry, pogoda się zdecydowanie poprawia a razem z nią nasze nastroje. ![]() ![]() Wszystko wokół zaczyna się suszyć i mogę się w końcu rozkoszować jazdą. A jest czym, bo zapowiada się kolejny dzień "pod znakiem winkielka". Droga jest wspaniała! Delikatne łuki to w górę to w dół, nawierzchnia idealna ![]() Wokół krajobraz się zmienia: miasteczka, lasy, łąki, pola, góry...... ![]() ![]() Niestety droga zdecydowanie kieruje nas w stronę czarnych chmur z których widać opadające smugi. Nie mamy złudzeń trzeba się ubrać w przeciw deszczówki bo znowu nas zmoczy! Długo nie czekamy, a leje całkiem mocno. Nie zatrzymujemy się, żeby przeczekać, bo mamy nadzieję, że w końcu miniemy ten front. ![]() W końcu przestaje padać i znowu zaczyna być przyjemnie. Efekt psują tylko miasta, w które wjeżdżamy. Masa świateł i rond skutecznie nas blokują i mocno spowalniają. ![]() Ale po wyjeździe z takich blokad na jakiś czas znowu mamy wstęgę szosy tylko dla siebie. Ręce opadają nam w MONTPELIER, gdzie przez GPSa ładujemy się na jakiś rynek. Ulica za zakrętem kończy się nam czterema schodami w dół! ![]() No to STOP! ![]() ![]() Rozglądamy się bezradnie, bo nie mamy pomysłu co zrobić. ![]() ![]() ![]() Facet się żegna, a ja już mam wizję zjazdu po tych schodach. Nie "to se ne da !!!" ![]() Ruszamy powolutku wzdłuż torowiska, w kierunku ruchliwej ulicy, gdzie wydaje nam się, że różnica poziomów jest chyba mniejsza niż cztery schody. Mieliśmy rację. Udaje nam się zjechać jakby z wysokiego krawężnika. ![]() Teraz jeszcze tylko przejście, na którym ktoś zamontował słupki i to w takiej odległości od siebie, że zaczynam się niepokoić, że bez ściągania kufrów się nie obejdzie. Mieścimy się na milimetry! Uff! Łapiemy właściwy kierunek i w drogę. ![]() Wkrótce okazuje się, że na rynku niepotrzebnie zdjęliśmy przeciw deszczówki. Zatrzymujemy się w miasteczku VAUVARET na zakupy w Carrefourze po prowiant na dziś. Kiedy wracam Andrzej właśnie się ubiera i nalega, żebym zrobiła to samo. Kręcę nosem, bo ile razy można!? Przekonuje mnie jednak głośny grzmot i widok błyskawicy. Niestety tam właśnie jedziemy. Ledwie ruszyliśmy a już mamy mokre szybki ![]() Tym razem mamy "przyjemność" jechać między dwoma burzami. Grzmoty padają raz z prawej raz z lewej strony, jakby burze toczyły wojnę! Udaje się przeżyć, ale jechałam z duszą na ramieniu. W takich okolicznościach przekręcił mi się drugi raz licznik. ![]() ![]() Przez te wszystkie atrakcje i drogę w opcji krajobrazowa, niewiele nakręciliśmy dzisiaj kilometrów. Mamy bardzo kiepską średnią. Ulało nas dzisiaj jeszcze raz, ale nie chciało nam się już znowu ubierać. ![]() ![]() Rozglądamy się za noclegiem bo 18sta dawno minęła. Niestety na czynnym Campingu nas nie chcą na jedną noc, ale niedługo później namierzamy hotel, w którym zostajemy. Andrzej przejeżdża motorami pod pokój. Zastanawia mnie dlaczego tak długo nie gasi Suzi. ![]() ![]() W końcu daje za wygraną mówiąc "...zobaczymy, co się będzie działo jutro" Mam wielką nadzieję, że mu się jednak tylko zdawało. NA LICZNIKU: 2073 km. Edytowane przez Eddie dnia 07-08-2014 20:51 |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 20-07-2014 21:49
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ SZÓSTY 19.06.2014 CZ Po wczorajszych wieczornych debatach, liczeniu i wyciąganiu średniej, wychodzi nam, że bez autostrady się nie da! Mamy "plecy" i musimy nadrobić! ![]() ![]() Będzie się dobrze jechało bo świeci słońce. Po ok. 100km za MEZE wjeżdżamy na pierwsze bramki. Zupełnie zaskakuje nas brak kasjera! Ale po krótkiej chwili dajemy sobie radę z automatem, który gada po francusku i kasuje nas po 6,50 euro. ![]() ![]() Kolejne bramki już za 14,40 euro od sztuki, ale nie wiem za ile kilometrów. W pewnym momencie widzę jak kierowca czarnego BMW na niemieckich blachach dziwnie się zachowuje. ![]() ![]() ![]() ![]() Trzecie bramki to odcinek BARCELONA - TARRAGONA kosztują nas po 15,40 euro za motocykl. Tu postanawiamy zaryzykować i ewakuujemy się na "czerwoną" drogę N-340, żeby zobaczyć jak się będzie jechało. Po złych doświadczeniach we Włoszech i Francji, jesteśmy pełni obaw czy nie będzie powtórki z rozrywki w postaci świateł co kawałek, rond i związanych z nimi korków. O dziwo jedzie się jak autostradą ![]() Żadnych świateł! ![]() ![]() Na tej drodze jest co prawda większy ruch, sporo też tirów omija tędy bramki, ale lecimy płynnie z prędkością 100km/h - w sumie to tak jak na autostradzie! ![]() ![]() Obie drogi biegną koło siebie i właściwie widzieliśmy ją z przerwami cały czas. Ale gdyby człowiek wiedział.... Robi się coraz cieplej, mignęło mi gdzieś 30 oC więc musimy zdjąć bluzy termiczne, które ubraliśmy rano ....tak profilaktycznie. ![]() Andrzej rozbawia mnie do łez, kiedy na postoju stoi z obiema rękami w górze trzymając kawałek termicznej i bardzo poważnym tonem przemawia: "Pomóż mi się rozebrać, ale tak, żebym się nie obnażył!" ![]() A ja mam mu tylko przytrzymać podkoszulek, który ma pod spodem! ![]() W końcu mamy okazję zobaczyć trochę Hiszpanii od środka, a co jakiś czas zbliżamy się do wybrzeża i podziwiamy cudne widoki. Ja oczywiście podziwiam rośliny i oczom nie mogę uwierzyć kiedy widzę kwitnące agawy. Fakt, że tu są monstrualnie wielkie i takie już wcześniej widziałam, ale mnie zaskakuje pęd kwiatowy, który jest wielkości latarni ulicznej o takiej samej grubości!!!! ![]() ![]() Kolejne zaskoczenie to szkółki z roślinami w czymś co ma być z doniczką. I tak wyobrażam sobie jak idę do nich po 15 metrową palmę, którą do domu przywozi mi dźwig! ![]() Cudowne są też oliwki (chyba, bo z drogi trudno ocenić) z powycinanymi i mocno poskręcanymi gałęziami, ale prowadzone w formie 8 metrowego bonsai. Nie mam niestety żadnej fotki, bo nie chcę robić zamieszania z nagłym postojem, a Andrzej się sam nie domyślił. ![]() Jedzie się nam cudownie, ale kiedy dojeżdżamy do VALENCJI sielanka się kończy. Mam wrażenie, że wszystkie drogi się tu łączą i znika nam N-340. Mamy za to z 10 nowych numerów ![]() Jedna zła decyzja i trzeba zrobić nawrotkę, co na autostradzie nie jest proste. Kilka dodatkowych kilometrów i manewrów i N-340 pokazuje się tak samo nagle jak zniknęła. ![]() Tutejszego oznakowania też nie polubimy. Zdecydowanie za wcześnie oddychamy z ulgą, bo mamy powtórkę z rozrywki. ![]() N-340 znowu nam znika ze znaków, a te które widzimy nie są takie jak na naszej mapie, a GPS też "jedzie" w polach. ![]() Już wiemy, że VALENCJI bokiem nie zrobimy. Ale wbrew obawom przejazd przez centrum nie nastręcza nam problemów- za to może dostarczyć mandacik, za przejazd na czerwonym! ![]() ![]() Ale mimo wszystko mamy już dość na dzisiaj jazdy postanawiamy rozglądać się za noclegiem. I jak co wieczór mamy problem. ![]() W końcu w miasteczku SUECA zaczepiam dwie starsze panie. Mimo początkowego oporu ( nie powinnam jednak ściągać kasku! ![]() ![]() Są takie przejęte, że zapewniam (na migi), że choćbym miała zginąć na pewno nie zjadę!- tylko zaraz w lewo i już jest hotel. ![]() Teraz to wszystko wiem, bo siedzę w tym hotelu, ale wtedy to nie było wcale takie oczywiste! ![]() Więc zaraz po skręcie na światłach i minięciu kilku kolejnych, niepewni czy to właściwy kierunek zrezygnowani stajemy za rondkiem. Jeszcze raz idę "zasięgnąć języka". W sklepiku zapytuję ekspedientkę o hotel, ale ta od razu gestykuluje, że nie rozumie! Próbuję jednak jeszcze raz pomagając sobie odpowiednim gestem. Od razu jest reakcja: A! HOTEL! NO OCZYWIŚCIE, ŻE JEST! .....i leci z koksem po hiszpańsku! A ja śmieję się w duchu, no to zaraz się zacznie! ![]() Żebym w końcu coś zrozumiała babka angażuje faceta i teraz tłumaczą, tyle, że jednocześnie. W między czasie do sklepiku wchodzi kilka osób i zaczynają brać udział w dyskusji, przekonując bardziej siebie niż mnie. Uwielbiam to! Chcę spróbować po angielsku, ale od razu wiem, że nie "spikają". Ktoś pyta czy "parlam" po francusku, ale odpowiadam, że jedyne co "parlam" to to, że "nie parlam" właśnie. ![]() że do hotelu mam tylko 50 metrów, a nie 500m jak napisałam, bo facet energicznie zamazał mi ostatnie zero! ![]() Wyprowadzają mnie na ulicę i pokazują właściwy kierunek. Dzielę się świeżo zdobytą wiedzą z Andrzejem, a ten idzie na rekonesans........i ginie! ![]() Po 30min wraca z uśmiechem, znaczy się mamy nocleg! ![]() Teraz przypomina nam się, że brakło piwa, wiec przydałby się sklep! Wracam więc do zaprzyjaźnionego sklepiku i mówię, że "Hotel O.K. ale teraz chcę sklep". Chwilę się zastanawiają ![]() "A PA RUSKI TY GAWARISZ???" No nareszcie! i odpowiadam z ulgą" DA!!!" Wychodzimy na ulicę i pokazuje mi, że w przeciwnym kierunku do hotelu jest KONZUM. ![]() ![]() Kiedy wraca żartuję, że zapytam się jeszcze czy nie wiedzą gdzie kupić naklejki "E" na kufer, ![]() ![]() ![]() ![]() W hotelu mamy garaż a pokój dostajemy na III p. Nie psioczę, bo jest winda. ![]() ![]() W sumie to dzień mieliśmy pełen wrażeń, a w dodatku okazuje się, że nakręciliśmy jakieś 750km. NA LICZNIKU: 2822 km. Edytowane przez Eddie dnia 02-08-2014 20:07 |
|
|
Lysy |
Dodany dnia 21-07-2014 00:09
|
![]() Użytkownik Postów: 458 Data rejestracji: 15.10.13 |
Edytka - jesteś bossską narratorką!!! Hough! ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 21-07-2014 18:08
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ SIÓDMY 20.06.2014 PT Wstajemy przed 6:00 i oglądamy wschód słońca z balkonu. ![]() ![]() Poranna kawa, pakowanie, serwisowanie motorków i schodzimy na umówione śniadanko. Wyśmienicie smakuje z widokiem na palmy. Mniam. ![]() Na dzisiaj zaplanowaliśmy sobie jakieś 500 km, docelowo do ALMERII i też "czerwoną" drogą, bo wczoraj nam się bardzo podobało! Zmieniamy trochę kolejność i jedziemy najpierw na zakupy, bo po trasie, która jest jednak męcząca i poszukiwaniach noclegu, nie chce nam się jeszcze myśleć o jedzeniu! Kiedy jedziemy, nie mogę uwierzyć w to co widzę przy drodze: dwa zgrabne, jędrne, opalone pośladki na szpilkach!!!! ![]() Zazdrość mnie nagła ogarnia, bo od razu porównuję...... ![]() ![]() Początek trasy nie wróży dobrze. Mamy klina w dwóch kolejnych miasteczkach. Jak tak dalej pójdzie, to szlag trafi taki ładny plan! ![]() ![]() Jedziemy drogą N-332 i zaczynam być zachwycona! Będą zakrętasy!!! ![]() Chyba czas na aklimatyzację już minął. W końcu wygrzejemy stare kości! ![]() ![]() Droga jest faaaantaaastyyyyczna po prostu!!! Gładka , równa, szeroka i pokręcona jak cholera!! Jedziemy bujając się raz w prawo, raz w lewo... mhm jak przyjemnie.... Uwielbiam to! ![]() Widoki dopełniają całości. A to górki, a to dolinki, wszystko w kolorze od żółtego do brązowego. ![]() I ten zapach rozgrzanego powietrza!!! Bajka! Kilometry po prostu połykamy i nawet spory ruch nam nie przeszkadza. Jest i trzeci tysiąc! ![]() ![]() ![]() Kierujemy się na CARTAGENĘ, do której wpadamy na chwilę i to wcale nie długą. Tak to ja mogę jechać! ![]() Przed MAZARRÓNem droga staje się znowu kręta, jakby prowadziła na przełęcz, tyle, że teraz robi się węższa. ![]() ![]() ![]() ![]() Ruch prawie zanika i jedziemy chyba ze 100 km malowniczymi pagórkami, wąwozami i dolinami. Raz w górę, raz w dół! Ale czaaaad! ![]() Jest taki klimat, że dopiero pod koniec tej okolicy przypominam sobie o kamerce ![]() Andrzej też się chyba rozkoszuje jazdą, bo w ogóle nie słyszy i nie widzi, że trąbię i mrugam światłami, żeby się zatrzymał. A niech tam! Odpuszczam! Chwilo trwaaaaaj.... ![]() ![]() ![]() Podczas tankowania już w miasteczku, obydwoje mamy uśmiechy od ucha do ucha. Ale to była jazda! ![]() Ta cudowna kraina to ANDALUZJA jak informuje nas znak przy drodze. ![]() ![]() ![]() Widoki większych gór i mniejszych pagórków towarzyszą nam do samego noclegu, a kolory brązu, beżu i żółci nadal mieszają się ze sobą. Trasa wiedzie wybrzeżem, więc kilka razy mamy dostęp do morza. ![]() ![]() ![]() Nie możemy sobie odmówić zrobienia przerwy i relaksujemy się chwilę na plaży. ![]() Jest już tak gorąco, że parzą mnie dżinsy! Jadę w rozpiętej do połowy skórze i do perfekcji opanowałam sposób na ochłodę ciała. Wystarczy się mocno wyprostować i ..... wciągnąć brzuch, a powietrze bez problemu wszędzie dociera! ![]() Gdzieś widzę 32 oC i od razu robi się jeszcze cieplej. ![]() ![]() Na deser wpadamy do ALMERII poszukać noclegu, jest 19sta więc najwyższa pora! Namierzamy jakiś hotel, ale nie mamy jak pod nim zaparkować! ![]() których sznur stoi właśnie za nami i czeka żebyśmy nie tarasowali drogi. ![]() Odpuszczamy i wynosimy się stąd, zwiedzając miasto stromymi zjazdami i podjazdami. Mamy już dosyć i marzy nam się mięciutkie kojo! ![]() ![]() ![]() Wyjeżdżamy z miasta i trafia nam się jeszcze jedna atrakcja. ![]() ![]() ![]() W końcu pojawia się napis "Camping Garrofa" i naprawdę mam nadzieję, że będzie już czynny! Po bardzo długim załatwianiu formalności dostajemy domek za 25 euro. Robi się już szarówka więc z przyjemnością idziemy jeszcze na plażę zamoczyć chociaż stopy i zrobić kilka zdjęć. ![]() ![]() Jest 20sta a na termometrze 26 oC! Przy okazji spaceru słyszę jak facet z mostu coś do mnie woła. Najpierw nie usłyszałam, ale kiedy powtórzył, rozumiem, że pyta: "Seniora, czy ty jesteś z tego campingu?" Kiedy zobaczył Andrzeja nie czekał już na moją odpowiedź, tylko uśmiechnął się i poszedł machając ręką. ![]() Nie poznał mnie! ![]() ![]() Dzisiejszy dzień pod znakiem atrakcji był wyjątkowy! Zrobiliśmy ponad 500 km a 3/4 z tego po winklach! Jestem bardzo, potwornie wręcz zmęczona ![]() Nie mogłam sobie nic lepszego wymarzyć! ![]() NA LICZNIKU: 3334 km. Edytowane przez Eddie dnia 21-07-2014 21:31 |
|
|
zaciszanka |
Dodany dnia 22-07-2014 12:00
|
![]() Główny administrator Postów: 1503 Data rejestracji: 13.02.12 |
Czy w dzisiejszym odcinku dojedziecie w końcu do Portugalii ? ![]() P.S. Jak mogliście być w Mediolanie i nie podjechać pod katedrę ? ![]() P.S. Godziny pobudek ..... oj ![]() ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 22-07-2014 16:38
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
Niestety jeszcze nie nie, tam jest strasznie daleeeeeeko ![]() P.S. Jak mogliście być w Mediolanie i nie podjechać pod katedrę ? ![]() Jakby to powiedzieć? ....... Mediolan to był spontan ![]() I wcale nie jest takie pewne, że nie byliśmy pod katedrą ![]() P.S. Godziny pobudek ..... oj ![]() ![]() Normalnie wstajemy jeszcze wcześniej! To tylko na urlopie tak sobie odpuszczamy ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 22-07-2014 20:12
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ ÓSMY 21.06.2014 SO Wczesne wstawanie to nie to co lubię, ale zbieramy się z łóżka. Codzienna krzątanina idzie nam coraz sprawniej. Oddaję klucze na recepcji i w drogę. ![]() ![]() Na termometrze już jest 21oC i ani pół chmurki na niebie! ![]() Od razu nam się podoba. ![]() ![]() ![]() ![]() Pstrykamy fotki na pamiątkę. Jest sobota i miasteczka jeszcze śpią więc nic nam nie przeszkadza. ![]() Nawijamy kilometry, a czas nie ucieka dziś tak szybko. Po ponad 100 km tej cudownej jazdy decydujemy się w końcu na pożegnanie z drogą N-340, która dostarczała nam takich doznań przez ostatnie trzy cudowne dni! ![]() ![]() Wjeżdżamy na autostradę A7, bo nigdy nie dojedziemy do celu. Zaczyna się duży ruch. ![]() To już nie jest to! Chociaż dalej jedziemy wybrzeżem, widoki mamy ograniczone i tylko czasem udaje się podejrzeć okolicę. ![]() Usiłujemy zdobyć naklejki na kufer i nie możemy. ![]() ![]() Na postoju mija nas kolumna kilkunastu motocyklistów. Co prawda kolumna im się "porwała" ale widać, że to jedna grupa. Pozdrawiają nas a my ich. ![]() ![]() Do kolejnego spotkania dochodzi na stacji paliw. Widać, że grupa im się trochę powiększyła bo zajmują cały podjazd. Nie mamy gdzie stanąć więc przejeżdżamy na tyły. Widzę, że nas bacznie obserwują. ![]() Po niedługiej chwili słychać ryk silników i zaczynają wyjeżdżać. Tym razem pokazują nam ![]() ![]() ![]() ![]() Jest nam bardzo miło! Zresztą dzisiaj nawet samochodziarze kilka razy nas pozdrawiali, a Andrzejowi jakiś motórzysta robił foty telefonem! Specjalnie się w tym celu zatrzymał za rondem, bo chwilę wcześniej nas wyprzedził. ![]() Wracamy na A7. Mocno wieje i trochę mnie nosi po drodze. Cel na dzisiaj to GIBRALTAR i od jakiegoś czasu go wypatruję. W końcu jest, ale jeszcze "malutki". ![]() Podjeżdżamy jeszcze kawałek i w końcu go widać w całej okazałości. ![]() ![]() ![]() Planujemy pojeździć po półwyspie i poszukać pamiątek. Najpierw wjeżdżamy na granicę, na której są strażnicy i w dodatku proszą o paszporty! ![]() Nie zaglądają do nich, wystarcza, że są z Polski i możemy jechać dalej. Wjeżdżamy na teren lotniska i przejeżdżamy pasem startowym. Fajne wrażenie! ![]() Rozglądam się za jakimś samolotem i dostrzegam jedną sztukę! Mówili, że jest czynne! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Mała "parada" i już jesteśmy w mieście. ![]() ![]() ![]() Najpierw jedziemy do portu. Następnie kierujemy się na górę gdzie są małpy. Z tymi małpami związany jest pewien przesąd. ![]() Podobno jak małpy znikną z tej góry, to Gibraltar przestanie być kolonią brytyjską! ![]() Wjazd zaskakuje mnie swoją stromizną i ciasnotą uliczki. Musimy pokonać kilka ostrych zakrętów! W Google wyglądało to zdecydowanie łagodniej. Kiedy w końcu się wdrapujemy zatrzymuje nas szlaban, ze strażnikiem i .....kasą! ![]() ![]() O nie! A co to ja małpy nie widziałam! ![]() mandacikiem 500 funtów! ![]() Teraz tylko jeszcze musimy zawrócić na tej stromiźnie! ![]() ![]() Zaczynamy zjeżdżać, ale to wcale nie jest łatwiejsze od wjazdu. Jeszcze tylko brakuje mojego"ulubionego" bruku i deszczu i jak nic powtórka z "francuskiej wioski" ![]() Teraz już kierujemy się na Europa Point gdzie w 2013r. wystawili pomnik upamiętniający katastrofę gen. W. Sikorskiego. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Tutaj robimy sobie dłuższą przerwę. Uzupełniamy płyny piwkiem 0% ![]() Pogoda nam dopisuje, więc widać ją wyraźnie. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Rozmarzyłam się i pytam czy nie patrzymy właśnie na cel naszej kolejnej wyprawy? W odpowiedzi słyszę: kto to wie.... Zbieramy się w końcu bo już jest 17sta, a chcielibyśmy dotrzeć jeszcze dzisiaj pod SEVILLĘ. Nie mamy niestety żadnych pamiątek, bo nic nie było! ![]() ![]() Objeżdżamy górę prawie dookoła, bo w pewnym momencie wjeżdżamy w tunel pod nią. Urobek z tunelu posłużył do usypania pasa startowego, z którego wystartował samolot z gen. W.Sikorskim. ![]() Granicę przekraczamy robiąc wymyślny slalom między pachołkami. Wracamy na A7, szalejemy bo jest bezpłatna. ![]() Na szczęście nie ma prawie ruchu, a mijamy same pola i łąki, niby nic specjalnego ale jedzie się naprawdę fajnie! Po drodze mijamy znaki z napisem "PRECIOSA! BANDAS SONARAS!" ![]() Albo takie oto perełki ![]() ![]() Wyjątkowo szybko znajdujemy kwaterę. Właściwie to wpadamy na Hotel. Bardzo nas to cieszy bo należy nam się czasami trochę dłuższy odpoczynek. Tak udany dzień kończymy jeszcze małą imprezą. Dzisiaj świętujemy naszą 23 rocznicę ! ![]() ![]() Ale była "ba ![]() ![]() ![]() ![]() NA LICZNIKU: 3816 km. |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 22-07-2014 22:11
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ DZIEWIĄTY 22.06.2014 N Dziś niedziela więc śpimy trochę dłużej. Po porannej krzątaninie jedziemy jeszcze zatankować na stacji przy hotelu i ruszamy. ![]() Początek lekko zagmatwany, ale w końcu łapiemy kierunek. To oznakowanie....! Tak się nie da. Jedziemy sobie np. drogą o takim i takim numerze i jest dobrze, do czasu, aż tu na którymś rondzie nasz numer znika, a nazwy miasta też nie uświadczysz. ![]() ![]() I takie atrakcje mamy kilka razy dziennie! ![]() Ale dobra, właściwy kierunek jest to jedziemy. ![]() ![]() Nie ma jeszcze żadnego ruchu, mijamy po drodze tylko kolarzy. Słoneczko przyjemnie grzeje, słaby wiaterek nie przeszkadza, więc naprawdę dobrze się jedzie. ![]() Mijamy po drodze ogromne łany słoneczników po prawej i lewej stronie i nie możemy się powstrzymać, żeby nie zrobić kilku fotek. Akurat wszystkie "buźki"zwrócone są w jedna stronę. Widok jest naprawdę malowniczy. ![]() ![]() A w dodatku wyglądają jakby stały na apelu, wszystkie w idealnie prostych rzędach! ![]() ![]() ![]() Udaje się! Uff! Miasto omijamy górą, przez ogromny most. ![]() Mamy widok na całą metropolię, a jest ona imponująco wielka. Do granicy z Portugalią mamy jeszcze jakieś 80 km, a nasza droga robi sie coraz fajniejsza. Zapowiada się, że dzisiaj też pojeździmy po winklach, a to jest to co Efjociki lubią najbardziej! ![]() Musi to być bardzo popularna trasa wśród miejscowych motórzystów, bo jeżdżą w tę i tamtą stronę całymi stadami. ![]() Nie śpieszymy się i robimy sobie częste przerwy. Podoba nam się, że brać motocyklowa często pyta czy wszystko O.K. Od razu czujemy się bezpieczniej, bo takie zachowanie dobrze wróży. Jesteśmy pewni, że w razie draki nie zostaniemy bez pomocy. ![]() ![]() ![]() Mamy więc okazję dopytać o drogi płatne na Portugalii, bo naczytaliśmy się, że mają różne sposoby dokonywania opłat i nie zawsze jest to gotówka czy Visa. ![]() ![]() Oczywiście z całej opowieści wyszło nam, że: za autostrady płacą tylko samochody - motorki nie! ![]() Jak jest fotoradar (chyba, bo facet patrzy w niebo i naśladuje pstrykanie zdjęć) to on Hiszpan (pokazuje na siebie) nie płaci i ty amigo Polako (teraz pokazuje na nas) też nie płacisz!(macha ręką, nie ma się co przejmować) ![]() Jak są światła i czerwone (ręką naśladuje "mruganie" i mówi stop) ...to phi! jedź dalej! jest O.K. - on Hiszpan nie płaci to my też nie! ![]() Jak nas zatrzyma Policjant (pokazuje Stop!) i będzie pisać mandat (gest jest oczywisty) to..... (i tutaj z uśmiechem od ucha do ucha mówi "muerte!" i uderza pięścią w otwartą drugą swoja dłoń ) trzeba tego Policjanta ![]() ![]() Fajna ta Portugalia! ![]() ![]() ![]() Na pamiątkę spotkania robimy jeszcze fotkę i uzbrojeni w fachową wiedzę ![]() ![]() Droga rzeczywiście dostarcza nam samych pozytywnych doznań, a winkle między pagórkami nie maja końca. Tuż przed granicą licznik obraca mi się czwarty raz. ![]() Tankujemy ostatni raz na Hiszpanii, bo z dostępnych nam informacji wynika, że zwłaszcza na prowincjach w niedzielę się nie pracuje! ![]() Żegnamy Hiszpanię, która dostarczyła nam takich cudownych chwil i w końcu mając na liczniku 4081 km przekraczamy granicę. Nareszcie! ![]() ![]() A tutaj zaskoczenie ! Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniają się nasze doznania! ![]() Droga przestaje już być taka idealna i to zdecydowanie! ![]() ![]() A do tego jeszcze niebo zaciągnęło się szarymi chmurami zakrywając słoneczko! ![]() ![]() Chyba jestem, hmm........ rozczarowana! ![]() Ale zobaczymy co będzie dalej. Rozglądam się z ciekawością i moją uwagę zwracają ciekawe bramy wjazdowe. Są to bardzo ozdobna kute bramy, zawieszone między dwoma półkolistymi murami, które im są dalej od bramy tym są niższe. Pomalowane są w jaskrawe róże, błękity, fiolety... Obowiązkowa na murze jest mozaika z" aluzejlos" z wymyślnym napisem i kwiaty w donicach, albo jakieś wielkie dzbany lub wazy. Zwłaszcza te stare bramy są naprawdę ładne. ![]() Ale najbardziej mnie zaskoczyło, że nie ma więcej żadnych płotów czy siatek jak u nas, i że taki ozdobny wjazd prowadzi np. do lasu, na pole czy plantację winorośli! Mijamy też miejsce we wsi gdzie, przy drodze, na słupach wysokiego napięcia widzę bocianie gniazda. Chyba ze 30szt! ![]() Tak jak idzie drut od słupa do słupa, na każdym słupie jest gniazdo! Zastanawiam się czemu Andrzej się nie zatrzymuje, żeby zrobić fotki! Kiedy zaczynam dawać znaki dymne bocianie osiedle się kończy! ![]() Przy okazji pytam dlaczego się nie zatrzymał, a on na to, że nic ciekawego nie widział i jeszcze dodaje: "No tak, to ja się koncentruję na drodze czy dobrze jedziemy, wypatruję policjantów w krzakach, uważam na prędkość, a ty sobie bramy, bociany i wazony oglądasz!!! I jeszcze pretensje!" ![]() ![]() ![]() W miarę jak wjeżdżamy w głąb Portugalii krajobraz się wcale nie poprawia, a w mijanych miasteczkach, jest smutno, pusto, szaro i brudno. Nie tego się spodziewałam! Pogoda też do bani! Wjeżdżamy w miejsca gdzie nieźle musiało lać, bo są spore kałuże. Cały czas się zastanawiam czy uleje nas czy nie? ![]() Korygujemy trochę plan, bo początkowo chcieliśmy się dzisiaj przebić za Lizbonę. Jedziemy jednak na SETUBAL i tam poszukamy noclegu. ![]() Nie mogę uwierzyć kiedy tuż przed miasteczkiem przy drodze mijamy Hotel Ibis, w którym nocowaliśmy wczoraj. Hura mamy od razu bazę! ![]() ![]() Proponuję jednak, że skoro już jesteśmy w mieście, to poszukajmy jeszcze Oceanu, ale Andrzej nie jest zachwycony. ![]() A miałam nadzieję na fajne foty z dużymi falami przy takiej pogodzie. No to foch ![]() Idę na zakupy do pobliskiego sklepu. Kiedy wracam widzę, że ma towarzystwo. Rozmawia z wiekowym na oko 70 letnim Albańczykiem, którego zapytał jak dojechać nad ocean, ale facet nie umie wytłumaczyć. Chwali się za to, że jest w Portugalii już 26 lat i mieszka się mu tu dobrze. ![]() Andrzej się poddaje i ruszamy w miasto. Udaje się znaleźć chyba port, bo stoją jakieś statki i kontenery. ![]() Andrzej szuka miejsca do zaparkowania i wjeżdża na parking pod estakadą. Ja oczywiście za nim rozgladając się dookoła. I nie mogę uwierzyć w to co się dzieje....... pokonał mnie 2 cm krawężnik!!!!!! ![]() ![]() Tak się dzieje jak baba gapi się nie tam gdzie trzeba! ![]() ![]() ![]() Andrzej w momencie materializuje się przy mnie i tylko pyta: kobieto czy ty koniecznie chcesz, żebym dostał zawału? ????? Strat na szczęście brak. ![]() ![]() Wcale mi nie jest do śmiechu, ale zgrywam luzaka: " Oj tam, przynajmniej średnia mi się podniosła, pierwszy "paciak" dopiero po czterech tysiacach!". ![]() Wtedy jeszcze nie wiem, że właśnie zażartowałam sobie w złą godzinę.... Robimy nawrotkę i jedziemy do hotelu. ![]() Pokój dostajemy bez problemu, a na recepcji otrzymujemy jeszcze mapę z lokalizacjami hoteli z tej sieci w całej Portugalii. Wypadają nam nawet po drodze, więc powinno być już trochę łatwiej. Cały wieczór paciak nie daje mi spokoju. Jeszcze przy kolacji pytam zaczepnie: ![]() "Co...to od teraz się będziesz ze mnie nabijał, nie?!" "Nie, nie będę..." słyszę spokojną odpowiedź..... i dotrzymał słowa. NA LICZNIKU: 4255 km Edytowane przez Eddie dnia 24-07-2014 21:39 |
|
|
Grazyna1pl |
Dodany dnia 22-07-2014 23:44
|
![]() Użytkownik Postów: 118 Data rejestracji: 16.02.12 |
Tak sobie czytam, wspominam i mam zupełnie inne odczucia. Oznakowanie w Hiszpanii (po Francji) uważałam za idealne. Portugalia przywitała nas pozytywnie (może dlatego, że jechaliśmy na zlot i od granicy ciągnęły się "hordy" motocyklistów, a po zlocie to już wszystko tam było ekstra). No i młodsi wtedy byliśmy, nie tacy zmanieryzowani jak teraz ![]() ![]() |
|
|
zaciszanka |
Dodany dnia 23-07-2014 10:45
|
![]() Główny administrator Postów: 1503 Data rejestracji: 13.02.12 |
Eddie, że Mediolan odpuściliście .... ok, ale Sevillę ? ![]() ![]() ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 23-07-2014 16:52
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
Kasiu przecież musieliśmy coś sobie zostawić na ..... następny raz ![]() |
|
|
zaciszanka |
Dodany dnia 23-07-2014 17:21
|
![]() Główny administrator Postów: 1503 Data rejestracji: 13.02.12 |
Eddie, znając Was to nie wracacie w te same miejsca, a macie już pomysł na kolejną wyprawę ![]() Czy zdążę przeczytać cały opis przed naszym wyjazdem ? ![]() ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 23-07-2014 19:53
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ DZIESIĄTY 23.06.2014 PN Dzisiaj naprawdę śpimy dłużej. ![]() W planie mamy zamiar dojechać na CABO da ROCA głównego celu naszej wyprawy. ![]() Przez sen jeszcze słyszę, że leje się gdzieś woda. Po chwili dopiero dociera do mnie, że to na pewno nie z kranu! ![]() Upewniam się tylko odsłaniając firankę. Niestety! Na dworze leje okrutnie! ![]() ![]() ![]() ![]() Przecież dzisiaj mieliśmy w końcu zdobyć najdalej na zachód wysunięte miejsce kontynentalnej Europy! Po to tu tyle czasu jechałam, a tu taki pech! ![]() Nawet filozofia Łysego o super wymytym asfalcie nie pomaga ![]() Tak czy tak pojedziemy, ale co to za radość! Nawet zdjęć nie zrobimy! ![]() Sprawdzamy jeszcze prognozy w telewizji, ale nie wróżą szybkiej poprawy, dopiero od środy! A tu za oknem jeszcze grzmi , to chyba na potwierdzenie ! ![]() Dopiero o 11-tej opuszczamy pokój, nie ma sensu już dalej zwlekać. ![]() Ani razu nie przestało padać, a niebo po horyzont prezentuje wszystkie odcienie szarości! Jeszcze w pokoju ustaliliśmy, że w tej sytuacji z przykrością, ale darujemy sobie Lizbonę. ![]() Co prawda nie była żelaznym punktem naszej wyprawy, ale liczyłam jednak po cichutku, że skoro jesteśmy już tak blisko to uda się jednak pozwiedzać. Niestety przy takiej pogodzie to nie będzie przyjemność i tak naprawdę to nie wyobrażam sobie jazdy w deszczu po mieście położonym na wzgórzach. ![]() Dopiero po dobrej godzinie z hakiem niebo się przejaśniło na tyle, że zdejmujemy z ulgą przeciw deszczówki. ![]() ![]() Radość jest jednak przedwczesna. Jedziemy po drodze na zakupy. Kiedy wracam na parking znowu nakrywam Andrzeja na pogaduchach. Okazuje się, że z Polakiem i to z Katowic. ![]() O pogodzie mówi, że sam jest zaskoczony, ale że to nie potrwa długo. No przecież wiemy - tylko do środy! ![]() Żegnamy się i kto wie może nawet do zobaczenia, jeszcze tylko pamiątkowa fota i w drogę. ![]() ![]() Na horyzoncie znowu czarne chmury, deszcz moczy nas za kawałek, więc zatrzymujemy się na stacji żeby przeczekać. ![]() ![]() Razem z nami przed deszczem ukrywają się policjanci, oni wchodzą na stację, a my podziwiamy ich sprzęty. ![]() ![]() ![]() ![]() Kiedy znowu ruszamy zaczynają się winkle i to całkiem niezłe, jest nawet nie najgorsza nawierzchnia, ale mokre winkle to już nie jest to. Do tego coraz częściej są strome zjazdy i to nawet o 15 stopniowym nachyleniu jak informują nas znaki. Właśnie spełnia się mój senny koszmar, który zawsze kończy się wywrotką. W końcu udaje nam się zgubić czarne chmury, które zostają gdzieś nad Lizboną i mamy okazję się trochę wysuszyć. Gdy dojeżdżamy do celu wita nas już tylko słońce i błękitne niebo. Co za radość! ![]() ![]() ![]() Od razu wraca humor! Czyli pecha nie będzie! ![]() Co prawda tam gdzie się jeszcze wybieramy niebo jest granatowe, ale tu i teraz jest pięknie, więc zaczynamy spacerować. ![]() Dziki, skalisty (jak nazwa wskazuje) przylądek o wysokości 150 m urywa się przyprawiającą o zawrót głowy przepaścią, która opada do Atlantyku. W centralnym punkcie stoi niewysoka latarnia morska z czerwoną kopułą. ![]() ![]() ![]() ![]() Podobno to miejsce na styku lądu z oceanem, znane jest z kapryśnego klimatu, gwałtownych zmian pogody i huraganowych wiatrów. Ale nie dzisiaj! ![]() Robimy foty tu i tam i jestem zachwycona! ![]() ![]() ![]() ![]() Idziemy na poszukiwanie pamiątek i minka mi rzednie bo nie mogę namierzyć naklejki na kufer. ![]() ![]() Andrzej, żeby mi nie było smutno kupuje magnes na lodówkę z widokiem Cabo da Roca i śmieje się, że przyczepię go sobie do baku zamiast do kufra. ![]() ![]() Można sobie tu jeszcze kupić za 11 euro certyfikat potwierdzający, że się tu było. ![]() ![]() Zdjęcia będą musiały wystarczyć. I tak mam już ogromną satysfakcję, że tu dojechałam. ![]() Kiedy ruszamy jest już 18sta. Do NAZARE mamy 140 km, więc trochę nam zejdzie. ![]() Po drodze mamy jeszcze takie cudowne widoki ![]() ![]() ![]() Ręce mnie już bardzo bolą (w innych partiach już od dawna odczuwam brak "czucia" ![]() ![]() Zaczynam robić "ogony" i marzę już o noclegu. W końcu mijamy napis NAZARE z czego się bardzo cieszę. Niestety radość jest zdecydowanie przedwczesna. Okazuje się, że to miasto też jest położone na zboczu i w poszukiwaniu noclegu krążymy po stromiznach, tak na deser. A żeby było weselej to 3/4 uliczek jest wyłożone brukiem. Mam już na dzisiaj dość! ![]() No to jesteśmy w czarnej d..... A do najbliższego hotelu mamy tylko jakieś 40km. Zrezygnowani zatrzymujemy się pod jakimś kościołem i okazuje się, że zaraz obejrzymy zachód słońca nad oceanem. No i oglądamy... ![]() Jest już ciemno. Andrzej się nie poddaje i znowu kluczymy po jakiś stromiznach. Namierzamy w końcu napis "Apartamenty" , ale na chacie jest ciemno i nie widać nigdzie dzwonka! ![]() Jeszcze nie ma sezonu i możliwe, że tu nikogo nie ma. Chwilę zastanawiamy się co teraz zrobimy i wtedy na szczęście ktoś do nas wychodzi. ![]() ![]() Płacimy z góry za dwie noce i mamy do swojej dyspozycji w pełni wyposażone mieszkanie. ![]() Negatywne emocje opuszczają nas od razu. Dopiero teraz tak na prawdę dociera do nas, że nam się udało! Zrealizowaliśmy swój cel! ![]() Przytuleni relaksujemy się na tarasie, a ja w przypływie pozytywnych uczuć mówię z podziwem: "Ale mam chłopa!!!' ..... A tu cisza! "To jest właśnie ten moment, w którym możesz mi się zrewanżować, kochanie "- dopominam się delikatnie... cisza nadal trwa.. Aż w końcu słyszę: "Noooo!....ale mam chłopa......" ![]() NA LICZNIKU: 4612 km Edytowane przez Eddie dnia 23-07-2014 20:01 |
|
|
Alutka |
Dodany dnia 24-07-2014 09:05
|
![]() Główny administrator Postów: 1422 Data rejestracji: 13.02.12 |
Eddie napisał(a): Razem z nami przed deszczem ukrywają się policjanci, oni wchodzą na stację, a my podziwiamy ich sprzęty. ![]() Jak, nie przymierzając, policjanci spod Grójca w drodze na letni ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 24-07-2014 21:28
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ JEDENASTY 24.06.2014 WT Ale pospaliśmy! Poranek pochmurny, ale nie pada! ![]() ![]() Nazaré, to niewielkie miasteczko, leży w środkowej części zachodniego wybrzeża, między skalistym Cabo Carvoeiro i Cabo Mondego w ujściu rzeki o takiej samej nazwie. Malowniczy brzeg ciągnie się tu niemal prostą linią opadając ku morzu stromo podciętą skarpą kilkudziesięciometrowej wysokości. W samym miasteczku skarpa wznosi się najwyżej, przekraczając wysokość 110 m. ![]() Miasto znane jest z tradycyjnych strojów noszonych przez rybaków i ich żony, które noszą tradycyjne chusty i haftowane fartuchy nałożone na siedem flanelowych spódnic w różnych kolorach. Spódnice te, choć obecnie rzadko noszone, może jeszcze czasami zobaczyć. Nam się to niestety nie udało. ![]() Przyjechaliśmy tutaj zwabieni takimi widokami: http://www.youtub...wjMSjic268 Wyjątkowo wysokie fale tworzą się przypuszczalnie ze względu na obecność Kanionu Nazaré. Najpierw idziemy szukać tych ogromnych fal i latarni morskiej. Nigdzie nie ma tablicy informacyjnej idziemy więc na czuja. Teraz na spokojnie mogę podziwiać gdzie się wczoraj wieczorem kręciliśmy. Robi wrażenie, tutaj się nawet źle chodzi po tych stromiznach! ![]() ![]() ![]() W perspektywie mamy niezłą wspinaczkę, ale zgodnie stwierdzamy, że to musi być skrót. Już po kilku minutach dyszymy jak lokomotywy. Za to widok mamy wspaniały! Plaża ciągnie się hektary, a sama ma szerokości ze 150m. Na plaży widać stelaże na siatki, na których suszyć się będą sardynki i dorsze. ![]() Robimy masę zdjęć. ![]() ![]() ![]() Na samej górze dawno, dawno temu zbudowano małą wioskę Sitio. Kiedyś, aby dotrzeć do niej z piaszczystej plaży, trzeba było pokonywać trudną, prawie górską, ścieżkę. Dziś dla wygody mieszkańców i turystów z dołu do góry kursuje od rana do późnych godzin nocnych winda linowa. ![]() Kiedy wdrapujemy się już na górę, wpadamy na rynek z kramikami pełnymi pamiątek, ale największą budowlą jest tu piękny kościół. ![]() ![]() No to musimy tu coś w końcu kupić! Na straganach jest wszystko czego może pragnąć turysta, ale naklejek brak! ![]() Sprzedawcy oczywiście zagadują, nagabują, jedna pani prawie siłą ubiera mnie w poncho, przekonując, że to ręczna robota! ![]() ![]() Zakupami zajmiemy się na powrocie. Teraz latarnia! Niestety nigdzie jej nie widać! Za to mamy takie przepiękne widoki! ![]() ![]() Nagle Andrzej rzuca tekst: "A może to nie jest TO Nazaré?" Z niedowierzaniem pytam "A było ich więcej?" " Było" "Acha!" Obawy były niepotrzebne, bo po chwili za wzgórzem pojawia się znajomy obrazek. Latarnia stoi dumnie, i to dokładnie ta z przewodnika! ![]() ![]() Niestety fali niet! Przecież to Ocean Spokojny! ![]() Przecież i tak nie przyjechalibyśmy tu wtedy na motorach. ![]() ![]() ![]() Schodzimy jeszcze stromymi drabinkami w dół latarni sprawdzić czy sięgniemy wody, ale nie tym razem. ![]() ![]() ![]() Wracając na obiad , na straganach kupujemy kilka pamiątek. ![]() Najbardziej zależy mi jednak na naklejkach i Oddycham z ulgą kiedy je w końcu wypatruję wśród drobiazgów. Mam trofeum! ![]() Wracamy w doskonałym humorze! ![]() Po obiedzie wizyta na plaży. Jest prawie pusta i nikt się nie kąpie. Kiedy sprawdzam temperaturę wody już wiem dlaczego! Jest lodowata! ![]() ![]() ![]() ![]() Czeka nas jeszcze pakowanie bo jutro skoro świt ruszamy. Od teraz to już będzie powrót do domu. ![]() Wychodzę na taras licząc jeszcze na zachód słońca, wczorajszym z jakiegoś powodu się nie nacieszyłam, ale nic z tego, bo znowu zaczęło padać. ![]() ![]() Andrzej krząta się jeszcze przy motorach, oleje, łańcuchy i wymiana spalonej żarówki w Suzi. Kiedy się kładziemy już całkiem nieźle pada. ![]() Zasypiam z nadzieją, że wypada się do rana..... NA LICZNIKU : STAN BEZ ZMIAN, ALE W NOGACH ZAKWASY. ![]() Edytowane przez Eddie dnia 24-07-2014 21:44 |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 25-07-2014 22:29
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ DWUNASTY 25.06.2014 ŚR Rano trudno wstać. Zakwasy dają nam popalić. ![]() Kierujemy się na FATIMĘ. Dużo o tym miejscu słyszałam, ale chcę sobie wyrobić własna opinię. Nie mogę się obudzić. ![]() zakręcony - taka agrafka do góry na dzień dobry- i z żółtą rzeką błota od prawa do lewa. ![]() Siąpi cały czas. Parkujemy na puściutkim parkingu. ![]() ![]() Idziemy poszukać Sanktuarium. Z parkingu wychodzimy na bruk, którym wyłożone jest wszystko dookoła, łącznie z ulicą rondem i chodnikami i od razu okazuje się, że to paskudztwo jest cholernie śliskie. ![]() Na samą myśl robi mi się słabo! Wchodzimy na plac. Jest ogromny. ![]() ![]() W kaplicy z figurą Matki Boskiej właśnie odbywa się nabożeństwo. Po chwili zadumy idziemy się rozejrzeć. ![]() ![]() W miasteczku pełno sklepików, na wystawach przeróżne pamiątki z wizerunkami Świętych, ale praktycznie wszystko pozamykane. Miasto jest jak uśpione. ![]() Na parkingu zakładamy jednak przeciw deszczówki, bo nie zapowiada się na rychłą zmianę aury. ![]() W kurtce Andrzeja właśnie teraz psuje się zamek błyskawiczny ! Nie miał kiedy! ![]() Kierujemy się już do ZAMORY na północ Hiszpanii. Omijamy nadal drogi płatne, więc idzie po woli. Cały czas leje bardziej lub mniej. Na szczęście kierowcy samochodów też nieco stonowali, więc jakoś się jedzie, ale co to za jazda... Po 300 km w końcu się trochę przejaśnia, a droga podsycha bo wreszcie wyszło słońce. ![]() ![]() ![]() Decydujemy się na jazdę "białymi" drogami po wzgórzach w okolicach rzeki Douro zmierzając cały czas do granicy z Hiszpanią. Już na początku czuję, że jeszcze nie wszystko stracone i będziemy mieć dzisiaj wreszcie trochę przyjemności!. ![]() Droga jest wąska i biegnie samymi wzgórzami, a do tego jest cudownie kręta! Z uporem maniaka omijamy zjazdy na ekspresówkę. ![]() ![]() ![]() ![]() Widok na tarasowo ułożone winnice na zboczach jest extra. W takich okolicznościach zwykłe kanapki z pomidorem smakują wyśmienicie! ![]() Robimy tylko kilka fotek, żeby nie psuć sobie jazdy ciągłym zatrzymywaniem się. ![]() ![]() ![]() Jest bosko! W końcu mogę pośmigać bujając się raz w lewo raz w prawo... W dodatku nikogo nie spotykamy na drodze, jedziemy sami. Wszyscy mkną ekspresówką. ![]() ![]() ![]() W takich okolicznościach robimy z 200 km i nieubłaganie zbliżamy się do granicy. W końcu i my musimy zjechać na ekspresówkę. Mijamy jeszcze kilka miasteczek w jednym na rondzie zrobili basen! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Muszę przyznać, że po porannym nastroju nie ma już śladu. ![]() Na samej granicy dostajemy jeszcze bonusa! Tego się już nie spodziewałam. Właśnie zjeżdżamy po zboczu w kanion rzeki Douro. Robimy sobie chwilę przerwy w tym malowniczym miejscu, żeby nasycić się widokami... ![]() ![]() Zjeżdżamy na tamę, która jest chyba elektrownią. Za tamą wspinamy się na kolejne zbocze i znów mamy przecudny widok na rzekę. ![]() ![]() Takiej malowniczej granicy jeszcze nie widziałam. ![]() Teraz znowu zaczynają się winkielki i uśmiech nie schodzi mi z paszczy! ![]() Pierwsza miejscowość na tej drodze mnie oczarowuje. Mijamy wioskę, w którym wszystko jest zbudowane z szarego kamienia. Domki, ulica, szopy i ogrodzenia. Właśnie te wysokie ogrodzenia mnie zadziwiają, bo wyglądają na ułożone na "sucho" bez żadnej zaprawy! Nigdzie później czegoś takiego nie spotykamy. Droga cały czas wije się jak wstęga, więc jedziemy z ogromną przyjemnością. ![]() W takich okolicznościach dojeżdżamy do Zamory. Mnóstwo czasu zajmuje nam znalezienie noclegu. Ale w końcu możemy się odprężyć. Dyskutujemy nad dalszą trasą. Pogoda skutecznie pokrzyżowała nam pierwotne plany więc musimy coś wymyślić. ![]() Przypominam sobie, że przed wyjazdem dostaliśmy zaproszenie do Niemiec od moich Braci. W sumie byłaby to spora korekta planu, ale co nam szkodzi. Jak nie pojechali do Polski to zrobimy im nalot. Wysyłam info i czekamy na odpowiedź. Podczas dyskusji dostajemy bardzo sympatycznego smsa od jednej z Midówek. Fajnie jest wiedzieć, że ktoś o nas myśli, kibicuje cały czas i za nami tęskni. Robi mi się bardzo przyjemnie. ![]() Jestem tak padnięta, że po kolacji padam na łóżko i nie wiem kiedy usypiam. Śpię na "lumpa". Trudno, rano się ogarnę. STAN LICZNIKA: 5133 Edytowane przez Eddie dnia 11-08-2014 21:51 |
|
|
Alutka |
Dodany dnia 25-07-2014 22:59
|
![]() Główny administrator Postów: 1422 Data rejestracji: 13.02.12 |
Ten bruk w Fatimie taki wyszlifowany przez wiernych zasuwających na kolanach ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 02-08-2014 19:59
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ TRZYNASTY 26.06.2014 CZ Rano nie możemy wstać z łóżka. Zwlekamy ile się da. W cenie pokoju mamy śniadanie, więc przed wyjazdem pójdziemy się posilić. ![]() Kiedy schodzę do motoru z pierwszą turą bagaży, pod namiotem ze stolikami siedzi kilku miejscowych SENIORów i palą cygara głośno rozmawiając. Kiedy mnie dostrzegają zalega cisza, ![]() z d.... pióra wyrywał. ![]() ![]() ![]() ![]() Śniadanie miało być w przyhotelowym barze. Kiedy wchodzimy , cichną głosy i kolejna grupa miejscowych nas obserwuje. ![]() ![]() Po kolejnych kilku minutach, podchodzi pyta o coś, mówię, że proszę o śniadanie i dostajemy sok, a facet w ogóle wychodzi z baru. Wraca za dobrą chwilę i łazi za barem bez celu, po czym znowu gdzieś wychodzi i go nie ma całą wieczność. ![]() Cała sytuacja zaczyna mnie bawić i komentuję do Andrzeja, że jak nic zaraz na starcie zaliczymy min godzinne opóźnienie! Wraca, pyta o kawę, tak poprosimy z mlekiem. Znowu gdzieś wychodzi, kiedy wraca po kolejnej chwili (dłuższej!) wyciąga filiżanki, układa, wychodzi, wraca, nastawia expres, znowu gdzieś idzie, chwilę go nie ma i w końcu podaje kawę. Uff, udało się! ![]() Właśnie minęło jakieś 20 min. Procedura z łażeniem nie wiadomo gdzie i po co kilka razy się powtarza, ale między spacerami facet donosi nam wyczekiwane cieplutkie grzanki i coś do grzanek. Zdążył nawet wystawić klatkę z papugiem. ![]() Chciałoby się mieć ten luz! ![]() ![]() Wreszcie ruszamy. ![]() Na błękitnym niebie świeci słoneczko, więc jest dobrze! Jedziemy w dobrych humorach a kilometry same się robią. ![]() Na początek mamy długie 10 kilometrowe proste, między polami w kolorze złota, chyba zaraz będą żniwa! ![]() ![]() Droga CL612 jest cudowna. Ciśniemy z prędkością 110-120 km/h. Do 50 zwalniamy tylko w mijanych nielicznych miasteczkach i wsiach, po czym wracamy do poprzedniej prędkości. Miasteczka są jak wymarłe. W niektórych nie widzimy ani jednego mieszkańca! Dzień pięknie się nam zaczyna. W końcu gdzieś na horyzoncie zaczynają majaczyć góry. Zastanawiam się co to za one i czy będziemy nimi jechać? Chociaż słońce cały czas świeci nie jest wcale gorąco i jedzie się cudownie. ![]() Okazuje się, że dobrze myślałam. Te góry będą dziś nasze!. Najpierw niewysokie wzgórza pokonujemy zygzakiem. Gęba mi się śmieje! ![]() ![]() ![]() Wreszcie zaczynają się niezłe winkle, którymi się wspinamy pod górę. Nikt nam nie przeszkadza, mijamy tylko kilka samochodów. ![]() ![]() Zjazd już nie jest taki beztroski. Muszę się mocno skoncentrować, ale z zadowoleniem stwierdzam, że każda mijaną właśnie agrafkę, pokonuję bez dotychczasowej "spinki". ![]() Mamy też przyjemność zobaczyć przygotowania ichniejszej policji do blokady drogi tuż przed tunelem. Musimy bardzo zwolnić bo przed nami policjanci zaglądają do nadjeżdżających samochodów. Jeden gada przez krótkofalówkę, drugi stoi z kolczatką, a za samochodem zauważyłam dwóch żandarmów z karabinami. Nas się nie czepiają. ![]() Aż W końcu wyczekiwany widok zupełnie nas zaskakuje! Widać, że teraz zrobi się dopiero cudownie. ![]() ![]() ![]() Andrzej montuje kamerkę i zaczynamy kręcić filmik. Rozkoszujemy się jazdą na całego! ![]() W mijanych miasteczkach robi się spory ruch,ale nie psuje nam to jeszcze nastrojów. Toż to miejscowości turystyczne! A San Sebastian jest najładniejsze. ![]() ![]() Chociaż chcieli mnie tu przejechać na rondzie. ![]() Skóra cierpnie mi dopiero, kiedy na światłach FJ się buntuje i nie chce zapalić! ![]() Chwilę trwa zanim daje się w końcu przekonać, ale to nie było fajne. Zastanawiam się czy to nie jest zapowiedź jakiejś przygody. Jest już prawie 20sta i zaczynamy szukać noclegu. Okazuje się, że hotel ma być w IRUNie do którego jest jeszcze kawałek, więc próbujemy gdzieś po drodze. Dopiero za czwartym razem decydujemy się zostać. ![]() Właściwie to nie mam już siły jechać dalej. Zrobiła się 21sza kiedy parkujemy konie w garażu. ![]() Ależ to był cudowny dzień! ![]() STAN LICZNIKA: 5679 km |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 02-08-2014 21:16
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ CZTERNASTY 27.06.2014 PT Matko! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Świeci słońce i już się cieszę na jazdę taką jak wczoraj! ![]() Na dzisiaj zaplanowaliśmy sobie tylko 700 km. ![]() Niestety zaraz po przekroczeniu granicy z Francją okazuje się, że to marzenie ściętej głowy! Jedzie się faaaataaaaalnie! ![]() ![]() ![]() No i cały misterny plan w d......! ![]() Nie ma na co czekać! Zawieszamy opcję omijać drogi płatne i wbijamy się na autostradę. Do 12tej mamy na licznikach o 200 km więcej co kosztowało nas w sumie 7,20 euro. Nadrobiliśmy, więc jeszcze raz chcemy spróbować lokalnymi drogami. Na chwilę grzęźniemy w uliczkach na przedmieściach BORDOUX. Dzięki temu mogę się trochę rozejrzeć i o dziwo mnie się podoba. ![]() ![]() Wrażenie robi ogromny most nad naszymi głowami. Zresztą nad rzeką widać różnej maści mosty. Tankujemy jeszcze na stacji i GPS bez problemów wyprowadza nas z miasta na ekspresówkę. I właściwie dopiero od teraz dobrze się jedzie. ![]() Z ekspresówki zjeżdżamy w końcu na "żółte "drogi np 1010. Cały czas kierujemy się na ...... ![]() W końcu przekręca mi się licznik szósty raz ale nie robię postoju na fotkę bo złapaliśmy rytm. Pewnie i tak staniemy za chwilę to fotkę się zrobi. I to jest jedyna fotka z dzisiejszego dnia. ![]() ![]() Kiedy robi się 17sta modyfikujemy trochę plan. Chcemy wcześniej znaleźć lokum, bo w końcu nie chodzi o to żeby się zamęczyć. ![]() Bracia w końcu odpisali że będą na nas czekać, więc i kierunek musimy zmienić odrobinkę. ![]() W oknach widzę jakieś kartki ale nie mam pojęcia o co chodzi. ![]() Dzwonię do drzwi, ale otwiera się okno. ![]() ![]() No to pytam gdzie inny hotel, a ona mi wtedy, że hotel nie, ale, że coś "la suterein". No to ja, że O.K. niech będzie suterena, wcale nie musi być hotel. ![]() Ale ona znowu, że hotel, że dalej, że jakieś 30km.... Próbuję ją jednak przekonać, że ja się chętnie na tę suterenę zgodzę, nie chce mi się szukać już hotelu, ale pani nie daje się przekonać. ![]() ![]() No to jedziemy dalej. ![]() Po chwili mijamy znak "La Souterraine 28 km" A cha! ![]() ![]() Czyli jej od początku wcale nie chodziło o miejsce do spania! ![]() Wieczorem mamy niezły ubaw. ![]() Faktycznie hotel się szybko znalazł i w końcu możemy dłużej odpocząć. NA LICZNIKU 6178 km. |
|
Przejdź do forum: |

