



Aktualnie online
· Gości online: 2
· Użytkowników online: 0
· Łącznie użytkowników: 152
· Najnowszy użytkownik: Piotras
· Użytkowników online: 0
· Łącznie użytkowników: 152
· Najnowszy użytkownik: Piotras
Logowanie
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.
nieswinkaOffline
21-08-2024 00:55
Pewnie że nie. Ja jestem wściekła po prostu. Ludzie od roku co miesiąc zrzucają się by pomóc jednej z nas, a my nic nie wiemy że taka pomoc jest potrzebna. Niepojęte to jest dla mnie.
RychoOffline
21-08-2024 00:52
W innej beczce cierpi się inaczej?
nieswinkaOffline
21-08-2024 00:28
Rycho to grupa znajomych z innej beczki tzn "na Rybkę" czy jakoś tak.
RychoOffline
20-08-2024 22:36
Halooooo. Właśnie się dowiedzieliśmy o stanie zdrowia Andzi. Jesteśmy zdruzgotani i jednocześnie zawiedzeni Właśnie przewertowaliśmy grupę, na FB którą utworzyła Ciotka. To jakaś tajna grupa?
zaciszankaOfflineAdmin
20-08-2024 22:13
Jeszcze działa ..strona
545 spamowych kont do wyczyszczenia 


LeoOffline
09-09-2022 16:43
Lysy ma rację. Forum umarło, tylko nie ma kto go pochować i padlinka zaczyna już brzydko pachnieć 

LysyOffline
04-09-2022 08:18
Cześć Lotnik. Forum umarło.




lotnikOffline
31-08-2022 10:52
Halo halo żyje tu KTO




LeoOffline
30-07-2021 16:52
To wspaniale, że się udało. Gratuluję organizatorom 

TeodozjaOfflineAdmin
29-07-2021 09:58
Spotkanie się odbyło i było super 

LeoOffline
28-07-2021 17:47
Rozumiem, że spotkanie się nie odbyło, bo już kilka dni po imprezie, a na oficjalnej stronie MiDu, cisza. Grobowa cisza



drakaOffline
23-07-2021 15:34
Lotnik, Ty się pakuj i przyjeżdżaj 

lotnikOffline
23-07-2021 12:55
Witam Wszystkich serdecznie dawno mnie tutaj nie był






drakaOffline
23-07-2021 09:27
Czekamy, czekamy!
zaciszankaOfflineAdmin
23-07-2021 08:37
Już za chwileczkę, juz za momencik, piątek z MiD zacznie się kręcić 

drakaOffline
16-07-2021 10:28
Jakby co to w wątku imprezowym przybyło informacji
drakaOffline
13-07-2021 08:18
Myśmy już w tym roku testowali namiot - jest o.k., jakby ktoś potrzebował. Ale tak naprawdę to wolnej podłogi u nas dostatek, tylko może w mało zacisznych kątach
AndziaOffline
11-07-2021 14:02
W gotowości, odliczamy dni do spotkania 

zaciszankaOfflineAdmin
08-07-2021 22:21
Pamiętam i odliczam dni!
namiot gotowy 


TeodozjaOfflineAdmin
08-07-2021 12:25
Ja nie zapomniałam i też nie mogę się doczekać 

Zobacz temat
Relacja z wyprawy Efjotów
|
|
Eddie |
Dodany dnia 13-09-2012 22:43
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ ÓSMY Rozpoczynamy drugi tydzień urlopu i plany mamy ambitne.Jak ja to określiłam, dzisiaj "MAŁA PĘTELKA" Pobudka O 6:00, wyjazd 7:30- Suczio zaplanował nam trasę "STARYM PUTEM"na Krute Vladimir - Kravari - Arbneź - Ostros-Virpazar- skąd ma być cudnie widać"SKADARSKO JEZERO". ![]() Mamy mnóstwo energii i oczekiwań. Trasa cudna!Serpentyna za serpentyną, zakręty, zakola, najdłuższe proste to 200m. ![]() Nawierzchnia całkiem dobra jak na starą drogę, niewielkie ubytki nie psują zabawy. Droga jest wąska i właściwie nie ma ruchu, jedziemy sobie sami. Widoki super! Mamy trochę pretensji o ostrość i przejrzystość, bo jest cały czas wrażenie, że to nie wszystko i ciągle nam mało. Jezioro mamy okazję zobaczyć z różnych stron i wysokości. A jest na co popatrzeć! Unosząca się delikatna "mgiełka" nadaje mu tajemniczości. Temperatura daje się już we znaki, ale jedzie się naprawdę dobrze. Co chwilę robimy zdjęcia, przez co wydłuża nam się czas przejazdu, ale naprawdę trudno się oprzeć! ![]() Dojeżdżamu do Virpazaru i kończy się przełęcz. Wjeżdżamy na nową drogę - kierunek PODGORICA- stolicę trzeba zaliczyć! ![]() ![]() Miasto jak miasto , w centrum szału nie ma, trwają poszukiwania znaczka z nazwą do zdjęcia , a kiedy coś mamy , fotka pstryk i już nas nie ma. Za Podgoricą zaczyna się największy w Europie KANION TARY. Podążamyw stronę DURDEVIĆA TARA, gdzie mamy zamiar podziwiać most: głównego bohatera filmu: "KOMANDOSI Z NAVARRONY" Główna droga prowadzi przez sam środek Kanionu. Po bokach wznoszą się malownicze skały. Z początku są w sporym oddaleniu i wydają się niewysokie, ale w miarę pokonywanych kilometrów stopniowo zbliżają się do drogi i nabierają wysokości. Najatrakcyjniejszym elementem jest jednak rzeka o niesamowitym seledynowym kolorze, która malowniczo wije się między skałami zdecydowanie poniżej poziomu drogi, więc obserwujemy te cuda z góry.I oczywiście pstrykamy i pstrykamy. ![]() ![]() Na jednym z postojów, gdzie kanion zrobił się tak wąski, że zaczynają się tunele wykute w skale, po jednej stronie drogi wiszą nad nami ogromne skały, a po drugiej jest przepaść, która kończy się rzeką, Efjot oddala się żeby zrobić fotę, a tuż za nim dokładnie w miejscu z którego tyle co odszedł- spada niezły odłamek skalny. ![]() Gdyby tylko szedł odrobinę wolniej zostałby trafiony w głowę! Zdecydowanie opuszczamy to miejsce,a le sprawcę zamieszania zabieramy na pamiątkę. ![]() Droga zaczyna robić się ponownie coraz bardziej urozmaicona i kręta przez co do mostu zbliżamy się bardzo powoli. W końcu jest! ![]() ![]() Najpiękniejsze widoki na Kanion są oczywiście z samego mostu. Na wysokości 150,9m od koryta rzeki można dostać zawrotu głowy od patrzenia w dół. ![]() Kiedy ruszamy dalej, nie możemy odmówić sobie małej parady przez most w tę i z powrotem. A co! ![]() Kierujemy się na ŻABLJAK. A tu prawdziwa niespodzianka, bo droga na wysokości 2500m n.p.m, to prawie autostrada! Po dwa pasy w każdą stronę, mały ruch, nowiuśki asfalt, łagodne łuki i żadnych robót drogowych! ![]() Możemy w końcu pośmigać z prędkością wyższą niż dzisiejsza średnia 40km. Miła odmiana po krętych i wąskich górskich drogach. Wracamy przez NIKSIĆ, z daleka podziwiamy MONASTYR OSTROG, który też był dzisiaj w planach, ale nie mamy siły na kolejną wspinaczkę.Zostawiamy go sobie na deser. Znowu Podgorica, Bar i w Ulcinj jesteśmy o 20:00. Jesteśmy padnięci, ale po prysznicu, przy zimnym piwie samopoczucie zdecydowanie się poprawia. Gospodarze dotrzymują nam towarzystwa na zmianę, a Suczio dopytuje gdzie jutro, my, że na CETINJE starą drogą, a on na to: " nie! nie tak! ![]() Po chwili przynosi nam talerz z jakąś ichniejszą potrawą. Fajnie wygląda i ładnie pachnie. Są jeszcze cztery plasterki, które wyglądają jak ser, ale Suczio wyprowadza nas z błędu. Mówi,że to "mięso białe kokoszy" i pokazuje na boczki na wysokości piersi. Rozumiemy, że to wędlina drobiowa. Wszystko razem smakuje doskonale! ![]() Zrobiła nam się kwatera z wyżywieniem. ![]() Ale to nie koniec niespodzianek! Suczio przynosi jeszcze coś w reklamówce, co jest bardzo zimne i tłumaczy: "KREWET!- RARYTAS!" ![]() Mam to odmrozić, obrać, umyć"malo soli, peper, maslo i na patelnię", którą wyciąga z szafki i MNIAM,MNIAM! oblizuje palce. No pięknie! To ci super niespodzianka! Jak się robi te cholerne krewetki?! ![]() Dziękujemy serdecznie, a w duchu kombinuję do kogo zadzwonić po pomoc. Siedzimy jeszcze przez chwilę i dzielimy się wrażeniami z dzisiejszego dnia. ![]() Zrobione kilometry odczuwamy w rękach, a było ich dzisiaj dokładnie 461! ![]() Na liczniku mamy 2417 km. Edytowane przez Eddie dnia 22-09-2012 16:54 |
|
|
Alutka |
Dodany dnia 14-09-2012 08:53
|
![]() Główny administrator Postów: 1422 Data rejestracji: 13.02.12 |
Eddie napisał(a): Bardzo chętnie, gdyby była możliwość dodawania zdjęć pod postem, tak jak na innych forach ![]() Przecież taka możliwość jest! Dawaj foty! ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 17-09-2012 20:59
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ DZIEWIĄTY Wyjeżdżamy dzisiaj później bo mamy krótszą trasę. ![]() 10:00 jedziemy w/g mapy gospodarza. Najpierw zwiedzamy STARY ULCINJ. Pot leje się z nas ciurkiem, a wśród roznegliżowanych turystów w naszych skórach wyglądamy jak UFO i wszyscy się na nas dziwnie patrzą. Robimy foty zamku i próbujemy się wydostać z centrum. Są jednokierunkowe uliczki i to ostro pod górę! Przed tunelem w Barze Efjot zatrzymuje się bo zauważył jakieś stare samochody. Trzeba to uwiecznić. ![]() Zagaduje nas po polsku jakiś miejscowy. Cieszy się, że może pogadać. Chwali się, że mieszkał w Polsce 18lat, a tu ma dom i dwa samochody, sam jest mechanikiem, żona w Kazachstanie z córką, pewnie wróci, on tu ma syna. Pogawędka jest sympatyczna, ale żegnamy się bo na nas już czas. Wjeżdżamy nareszcie na starą drogę. Już mi się podoba! ![]() Dróżka wąziutka i kręta. Wspinamy się stromo pod górę. Nawierzchnia gorsza i właściwie trudno przewidzieć co nas czeka za każdym zakrętem. Z jednej strony mamy skały a z drugiej przepaść a świadomość, że nie ma barierki zabezpieczającej nas od ewentualnego lotu w dół, jest straszna. ![]() Pocieszające powinno być to, że na co ostrzejszych zakrętach zamiast barierki ustawione są wielkie kamienie, ale mnie skojarzyło się to z naszym zwyczajem ustawiania krzyży przy drodze. Głupie, co? Jedziemy ze średnią góra 25km/h. a motocykle mają tylko 3 biegi. ![]() Robimy zdjęcia bo trudno się oprzeć, przez co kiepski mamy czas. A celu podróży wciąż nie widać. Dojeżdżamy do rozwidlenia dróg, a że oznakowanie maja tu bardzo kiepskie ![]() Obiecujemy sobie,że w końcu musimy kupić dokładniejszą mapę Montenegro (nie wiem ,który to już raz z kolei?) ![]() Nie ma niestety kogo zapytać, bo nikt tędy nie jeździ, co do tej chwili było wielkim plusem. Decydujemy się w końcu na skręt w lewo, a tu jak na życzenie siedzi policjantek w samochodzie( co on to robi w tych krzakach?????) Pytamy i okazuje się, że wydedukowaliśmy właściwie. No to jedziemy. ![]() Droga jest coraz trudniejsza, wąziutka i każda mijanka z samochodem, bo tu oczywiście się pojawiają to wyczyn. Naprawdę , całe szczęście, że od strony przepaści rosną krzaki, bo nie widać wyraźnie co pod nami. Wspinamy się ciągle pod górę i są super serpentyny, ale jedziemy bardzo wolno. Mamy niewątpliwą przyjemność oglądać z innej strony Jezioro Szkoderskie, ale nadal nie ma idealnej przejrzystości powietrza. A tu zupełnie niespodziewanie po wyjeździe z zakrętu widok z przewodnika: wyspa a wokół niej rzeka. Przecież to chciałam zobaczyć! ![]() ![]() ![]() To malownicze miejsce to kolejny z cudów Czarnogóry: rzeka CRNOJEVIĆA omija tutaj wysoki zielony kopiec skręcając pod kątem 180 stopni. Parkujemy maszyny, podchodzimy do straganiku z miejscowymi przysmakami, uśmiecha się do nas tubylec w kowbojskim kapeluszu i proponuje, że zrobi nam pamiątkowe zdjęcie. Zagaduje nas po swojemu, częstuje wodą z lodem, a na zagrychę żółte figi. ![]() Opowiada historię jak to jego mama miała niespodziankę, kiedy w szpitalu okazało się, że zamiast jednego dziecka będzie miała bliźniaki. ![]() Żegnamy się i znowu w drogę. Gdzie ta CETYNIA? ![]() ![]() W końcu się udaje, po pokonaniu całej masy zakrętów, podjazdów i zjazdów. Jestem tak skoncentrowana na drodze, że kiedy wypuszczam się sama w kolejny zakręt, bo Efjot robi jeszcze foty, nagle i zupełnie niespodziewanie zaskakuje mnie najwspanialszy widok. ![]() Przecież wiedziałam gdzie jedziemy, studiowaliśmy foty, a jednak zapiera mi dech w piersiach. ![]() ![]() Nawet teraz kiedy o tym piszę tak nieudolnie, mam gęsią skórkę na rękach. ![]() Jak na dłoni mamy całą panoramę Boki Kotorskiej. Rozpoczynamy sesję fotograficzną: te cuda trzeba uwiecznić!!! ![]() W końcu zaczynamy zjazd w dół. Droga to same "agrafki", nawet są ponumerowane, ale orientujemy się dopiero przy 24 znaczku, a już ich kilka przejechaliśmy. Dodatkowo różnica poziomu to dokładnie 20m między zakrętami, a zjeżdżamy z wysokości ok.9oo m, więc jest gęsto, ale w końcu są jakieś proste. ![]() Zatoka wygląda fantastycznie ![]() Po drodze zatrzymujemy się przy przydrożnym straganiku, pragniemy zimnej wody. W oczy rzuca mi się widokówka z idealnie równymi agrafkami sfotografowanymi z lotu ptaka. Pokazuję ją Efjotowi i zastanawiam się głośno: ciekawe gdzie to jest, trzeba by tam pojechać! Teraz już wiem ,że właśnie po nich zjeżdżaliśmy. ![]() ![]() Zjeżdżamy na sam dół do Kotoru, jedziemy tunelem do Ulcinj, drogę już znamy. Ręce mi cierpną, ale to nic, zgodnie stwierdzamy, że nie żałujemy ani jednej złotówki, która poszła nam na tą wyprawę. ![]() Kiedy wjeżdżamy na parking pod pensjonatem jest 19:00. Pytamy Valdetę,czy Czazim w domu, tak, czeka na nas. No to jedziemy na kawę. Już na horyzoncie widać ogień. ![]() ![]() A w domu czekają na mnie krewetki! ![]() "Bawię" się z robalami, jakoś tam idzie, Efjot robi fotorelację, na szczęście do pomocy mam małą Ditę. ![]() Od razu widać, że robi to nie pierwszy raz. Przyjeżdża Suczio i przejmuje kontrolę nad sytuacją. Soli, pieprzy,obsmaża, donosi"salat", przy okazji coś tłucze i już są na talerzu! Próbujemy- dobre! ![]() ![]() Wychodzę na chwilę po chleb, a kiedy wracam widzę głupie uśmieszki i Suczio jakoś tak szybko i z dziwną miną odskoczył od Efjota coś mu pokazując. Oczekuję wyjaśnień, bo czuję, że to moje umiejętności kulinarne są tematem żartów, ale Efjot mówi : później. ![]() Kiedy zostajemy na chwilę sami, dopytuję i okazuje się, że facetom jedno w głowie:KREWET TO AFRODYZJAK - uświadamiał Efjota Suczio wzbogacając swoją wypowiedź odpowiednim gestem. ![]() Na dokładkę dostajemy jeszcze tuńczyka w jakiejś paście. Kolacja jest droższa niż cały pobyt tutaj ![]() Towarzystwa dotrzymuje nam mała Dita. Zaczyna być bardzo wesoło kiedy pobieramy od niej lekcje albańskiego. Jej głośny śmiech zwabia do nas Dori starszą siostrę, która do tej pory przemykała tylko gdzieś bokiem, aż w końcu mama dziewczynek przychodzi zobaczyć o co chodzi. Dita coś mówi, my powtarzamy, a ta śmiejąc się głośno, pokazuje na nas palcem i mówi: TI OK! ![]() ![]() Zabawa się rozkręca, dziewczynki robią sobie zdjęcia na motocyklach, a starsza prosi o aparat, bo chce swoje wrzucić na portal internetowy. Odejmuje mi mowę, bo ona ma 12 lat! Nie dajemy aparatu, żeby nie stracić zdjęć, ale prosimy o e mail, to im wyślemy, nie możemy się jednak dogadać. ![]() Robię jeszcze "smoczą fryzurę" Dicie i idziemy spać. Okazuje się, że jest dobrze po północy. O kurcze! Sąsiedzi! ![]() Nie mogę jednak zasnąć. Cały czas mam przed oczami to co dzisiaj widziałam. ![]() ![]() Zrobiliśmy dzisiaj 244km. Na liczniku 2661km. Edytowane przez Eddie dnia 24-09-2012 11:13 |
|
|
Leo |
Dodany dnia 18-09-2012 10:56
|
![]() Użytkownik Postów: 1657 Data rejestracji: 12.02.12 |
No i ...................................????????![]() ![]() ![]() ==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego. Seneka Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udało ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 18-09-2012 20:39
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ DZIESIĄTY Dzisiaj dzień odpoczynku i przygotowań do powrotu. Wstajemy koło 10:00. Robię kawę i okazuje się, że Czazim jest u nas. Witam się i chcę wytłumaczyć dlaczego wczoraj zawiedliśmy. Nie daje mi dojść do słowa mówi,że on wczoraj czekał i czekał i czekał na rondzie, a nas nie było. ![]() Ale on wie ![]() ![]() Umawiamy się na 17tą. ![]() Dita jest z nami od rana, zabawia nas nauką albańskiego, przynosi swoje skarby: pierścionki, wisiorki, bransoletki, które oglądamy i przymierzamy, robi mi fryzurę i śmieje się, kiedy jej pokazuję, że teraz nie założę kasku! ![]() Widzę przez szybę, że mała Dita zagląda na nasz taras kilkanaście razy. Wychodzimy w końcu, zaczynam robić salat, mała nie wytrzymuje, nie jest nachalna, nie wprasza się, ale kiedy kiwam jej głową chętnie mi towarzyszy. Idzie nawet po obierak do warzyw, które obiera i kroi. Obie sałatkę robimy expresowo! ![]() Mamy jeszcze chwilę przed kawą u Czazima, więc Efjot sprawdza oleje, smaruje łańcuchy, przecież jutro startujemy do domu. Jedziemy do Krute Efjotą, po drodze robię foty, widzimy też dym nad górami, a przed nami jedzie straż pożarna. ![]() ![]() Na szczęście udaje nam się przejechać, ale po drodze mijamy kilka miejsc, gdzie kopci się dym, a nawet jedno z żywym ogniem tuż przy asfaltowej drodze. ![]() Dojeżdżamy do ronda w Krute, szukamy Czazima wzrokiem, ale nigdzie go nie widać, sprawdzam zegarek, jest 17! ![]() Objeżdżamy uliczki, ale nie mamy pojęcia gdzie może być jego dom! Potrzebna pomoc! ![]() W końcu jeden zaczyna wymieniać nazwiska, trafia za 3 razem. Całe szczęście, że wczoraj wypytaliśmy Valdetę o dane adresowe, bo znamy nazwisko Suczio! ![]() Pokazują gdzie jechać, ale jeden wyrywny bierze Efjota pod ramię i prowadzi do najbliższej uliczki i dalej coś tłumaczy, ma być coś czerwonego, tyle Efjot zrozumiał. ![]() Dziękujemy i jedziemy we wskazanym kierunku. I jest czerwona brama. Wjeżdżamy bez krępacji a z daleka widzę uśmiechniętą buzię Czazima. Jesteśmy oczekiwani! ![]() Witamy się, zapraszają nas do domu, protestujemy ,że wolelibyśmy na dworze, bo buty..., ale delikatnie choć zdecydowanie jesteśmy popychani do pokoju. Kiedy widzę ,że zaraz w buciorach wpakuję się na jaśniutki dywan, stanowczo zawracam i nikt nam już nie przeszkadza w zdejmowaniu butów, chociaż chwilę to zawsze trwa. W pokoju stół przygotowany na przyjęcie co najmniej kilu osób, a Babcia Sułtana co rusz coś donosi i za każdym razem jest problem gdzie to postawić na stole. ![]() Cały czas Czazim jak to gospodarz podsuwa nam jakieś smakołyki do spróbowania, a to figi, a to orzechy, kiwi, rafaelo, batoniki, daktyle, a przepijamy to wszystko colą z kieliszków do wina. Jest i kawa, a do kawy oczywiście kawał pysznego sernika. ![]() ![]() Niewiarygodne ale rozmawiamy cały czas! Jaka bariera językowa? Chyba wszystko zależy od tego jak bardzo obie strony chcą się dogadać. A my naprawdę bardzo chcemy! Nie ma nawet znaczenia różnica wieku, a wiemy ,że Czazim urodził się w 1945r. Opowiada nam jak go kilka lat temu okradła Albanka w Podgoricy, a tu w Ulcinj i w Krute nie ma złodziejstwa, możemy zostawić otwarte drzwi i nic nie zginie! Śmiejemy się serdecznie kiedy zdarza się, że czegoś nie możemy zrozumieć, a jeszcze bardziej kiedy wszystko się w końcu wyjaśnia. Jesteśmy bardzo zaskoczeni jak przyjemnie spędzamy tu czas, jak u własnych Dziadków. Jest jeszcze niespodzianka. Babcia Sułtana przynosi prezenty: ja dostaję bawełniany czerwony podkoszulek z koronką, a Efjot... skarpetki. ![]() Jesteśmy zaskoczeni, wzruszeni, i źli na siebie, bo choć się zastanawialiśmy nad jakimś drobnym prezentem, to nie chciało nam się postarać! ![]() ![]() Oni z kolei proponują, że będziemy mogli mieszkać u nich, nie w Ulcinj, bo mają wolne SOBE. ![]() Żegnamy się jakoś tak ospale, babcia Sułtana chce nam wcisnąć jeszcze ogórki i pomidory na drogę, ale tłumaczę,że nie jest to dobry pomysł i dostaję w zamian całą paczkę rafaelo! ![]() ![]() Zostajemy wyściskani, wycałowani, a widok Babci Sułtany zaciskającej dłonie na piersiach i mówiącej kilkanaście razy "SREĆAN PUT"na zmianę z Czazimem, towarzyszy mi całą powrotną drogę. Ta wizyta to był na pewno najbardziej wzruszający moment z całej wyprawy. Po drodze mijamy się jeszcze z Valdetą , która chyba do nich jedzie. W domu jest Suczio i pyta jak się udała wizyta: DOBRE BYŁO? OJ. TAK!!! ![]() ![]() Pakujemy tobołki i planujemy trasę na jutro. Chyba nam braknie czasu, bo mamy zamiar jeszcze zwiedzić MONASTYR OSTROG i KANION RZEKI PIVY, a chcielibyśmy zanocować za SARAJEWEM. Przed zaśnięciem towarzyszy nam Dita i chwali się swoją nową lalką w chodziku, która płacze , śmieje się i coś mówi. Na koniec wieczoru Suczio zabiera Efjota i pokazuje mu pokoje na piętrze, apartamenty De lux- jak sam powiedział. Efjot był pod wrażeniem. Niespodzianek oczywiście nie koniec, Suczio podarował nam porcelanową butlę ACETO BALSAMICO DI MODENA. Jest nam bardzo miło. ![]() Żegnamy się jeszcze bo rano może nie być okazji, a chcemy wyjechać przed 7:00. Na liczniku 2661km ( nadal bo Suzi nie jeździła, a woziła nas Efjocia). Edytowane przez Eddie dnia 23-09-2012 12:05 |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 19-09-2012 20:27
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ JEDENASTY Pobudka standardowo o 6:00, ale jakoś tak ospale się wybieramy, że wyjeżdżamy dopiero przed 8:00 Żegnamy się jeszcze raz z Czazimem, który przywiózł chyba nowych gości i prosimy go żeby pożegnał od nas Suczio, Valdetę i dziewczynki. ![]() Jedziemy najpierw zobaczyć w końcu ruiny Starego Baru, robimy foty , chwilę się kręcimy wokół murów i znów na koń! Teraz celujemy na MONASTYR OSTROG. ![]() Wbudowano go we wnękę skalną na zboczu doliny Zety na wysokości 900 m n.p.m. Ufundował go arcybiskup Hercegowiny Vasilija Jovanović, którego później tu pochowano. W 1665r musiał on opuścić monastyr Tvrdos w Bośni i wraz z 30 innymi mnichami postanowił wznieść niedostępny klasztor w miejscu, gdzie nie zagrażałoby im niebezpieczeństwo tureckie. Monastyr stał się punktem oporu przeciwko Turkom, a podczas II wojny światowej- przeciwko okupantom. Łatwa początkowo droga za wioską CAREV MOST, zwęża się i wspina ostrymi zakrętami na zbocze doliny Zety, a po przekroczeniu linii kolejowej wjeżdża się dalej po skalnej półce wiszącej nad kilkudziesięciometrową przepaścią! Agrafka za agrafką i to bardzo stromo w górę, mam wrażenie, że tak stromo jeszcze nie było, a w dodatku jest bardzo ciasno i turyści cisną w górę i w dół- jak na Morskie Oko! ![]() ![]() Niestety znowu daję ciała ![]() ![]() Trasę 10 km pokonaliśmy w godzinę i uwierzyłam w to co pisało w przewodniku:"NIE POLECA SIĘ TEJ TRASY KIEROWCOM O SŁABYCH NERWACH, A SAMOCHODY MUSZĄ MIEĆ SPRAWNE HAMULCE!" ![]() Robimy zdjęcia, niestety tylko z zewnątrz, bo żeby wejść do środka trzeba było stanąć w kolejce jak na Kasprowy Wierch. Niestety nie mamy na to czasu! ![]() Zjazd na dół wcale nie jest łatwiejszy! Jedyne 45 min! i już jesteśmy na dole i kierujemy się na Kanion Pivy. Właściwie odpoczywamy w trakcie jazdy, jest równo, w miarę prosto i co najprzyjemniejsze: zupełnie poziomo! ![]() Zaczyna się Pivski Kanion, ale z drogi kiepsko go widać. Robimy postój i zatrzymuje się przy nas Bośniak, żeby zapytać o drogę - jedź prosto! Musimy zatankować, jest stacja gdzie pracownik informuje nas i cztery Polki z którymi zamieniamy kilka słów , że jest pożar w górach i nie dostaniemy się do tamy. ![]() Za mostem na PIVIE policja kieruje nas w prawo. Ruszamy, ale od razu widać, że to nie będzie kaszka z mleczkiem! ![]() Zaczynają się bardzo ciasne serpentyny i to ostro pod górę. Są i tunele wycięte w skale - nawet skrzyżowania w tunelach! Ciągle się wspinamy. W nagrodę za trud mamy cudowny widok na rzekę i jej okolice. ![]() Robimy kilka fotek. Dojeżdżamy do starej ciężarówki, która wlecze się strasznie, a zajmuje całą szerokość drogi! jak ją wyprzedzić??? ![]() Toczymy się za nią, kierowca przytula samochód do skały, a my dajemy dyla! Udało się! ![]() ![]() Nie mogę uwierzyć, ale tu kierowca zakręt zbiera na trzy razy, nieźle się gimnastykuje! Wyjeżdżamy z lasu i mamy wrażenie ze osiągnęliśmy właśnie "szczyt". Krajobraz zupełnie się zmienia: jest płasko, zamiast drzew niska trawa, a droga wije się jak wstęga między całą masą górek i dolinek. Ślicznie! ![]() Aż tu nagle kończy się asfalt!!!! ![]() ![]() Do tego jakieś malutkie znaki, takie kolorowe, które wskazują szlaki w górach. Kurcze pomyliliśmy drogę! ![]() ![]() Ruszamy za osobówką, która ginie nam gdzieś w krzakach. Minka mi rzednie. ![]() Na jednym z postojów Efjot dla żartów zakłada swoje rękawice z białymi mankietami i udaje policjanta kierującego ruchem na skrzyżowaniu. ![]() ![]() Nie wiem po jakim czasie ,ale dość szybko, jazda dla mnie przestaje być zabawna! Zaczynają się coraz bardziej ostre podjazdy i zajazdy z zakrętami, a nawierzchnia zaczyna mi się kojarzyć z KORYTEM WYSCHNIĘTEJ RZEKI! ![]() ![]() Mam okropne problemy z przejechaniem i utrzymaniem równowagi! To jakiś koszmar!!! Ujeżdża mi cały czas tylne koło, kierownica robi co chce, a ja tak mocno ją trzymam, że podskakując na kamieniach, za cholerę nie potrafię płynnie dodawać gazu!!! ![]() ![]() ![]() Efjot nie poprawia mi nastroju, kiedy mówi, że kasjer na stacji coś im tłumaczył, że jest stara droga i że ma być czegoś 6 km do objechania- ale zrozumiał to tak, że tą drogą będzie dłużej o te 6km. ![]() ![]() ![]() ![]() Często się zatrzymujemy! Na jednym z postojów rozłożeni na trawie tubylcy proponują nam wodę, a ja do nich z rozpaczą wołam:nie wodę!!! Rakiję!!! ![]() Śmieją się, ale proponują piwo. Mnie zdecydowanie nie jest do śmiechu, zwłaszcza, że mówią, że takiej drogi to jeszcze ze 4km! Chce mi się płakać i pierwszy raz naprawdę żałuję, że nie jadę na zadupku! Też mi się zachciało!!! ![]() A mogłam sobie spokojnie sprzątać, prać i gotować! ![]() Jeszcze ten upał. Wszystko mamy mokre, a ja tak dyszę w kasku, że zastanawiam się nawet przez chwilę: czy ja ją niosę po tych kamieniach, czy na niej jadę??? ![]() Odpuszczam kiedy nie mogę utrzymać Suzi i drugi kufer jest do malowania!!! ![]() Ogarnia mnie jeszcze większa złość na siebie, kiedy widzę z jaką zjeżdża lekkością i spokojem! Mam ochotę go zamordować!!! ![]() Zaczepiamy kolejnego miejscowego kierowcę, który mówi, że jeszcze tylko 300m tej męczarni. Chyba było tego trochę więcej, ale kiedy widzę asfalt cieszę się ogromnie! ![]() ![]() ![]() Udało się!, ale 8km zrobiliśmy w 3,5godz. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ja nie czuję rąk, a po Efjocie widzę, że dla niego to też nie była kaszka z mleczkiem - wbrew pozorom. ![]() Kiedy wyjeżdżamy- o dziwo między granicami - odpoczywamy chwilę, ale już wiemy, że nie dojedziemy do Sarajewa. ![]() Szybka odprawa i już jesteśmy w BiH. Efjot udziela jeszcze info Polakom, jak jechać do Montenegro przez ten objazd i ruszamy. Szybko okazuje się, że tutaj drogi wcale nie będą mniej kręte, ale tylko w kilku miejscach pojawia się żółty szuter i to na momencik. Jak ja nienawidzę żółtego koloru!! ![]() ![]() Emocje opadają po woli, a mnie do łez rozśmiesza widok lisa- sprintera, który z prawie pionowej ściany piasku, zbiega na łeb na szyję prosto między nasze motocykle i jak przecinak znika po drugiej stronie drogi. ![]() Nie miał szans na żadne hamowanie! Wyobraziłam sobie jak go na górze przeważyły wąsy! Muszę odreagować! ![]() Jedziemy bardzo malowniczym wąwozem. Przypomina mi się Rumunia, ale nie mam siły się cieszyć. Zrobiło się późno i postanawiamy zatrzymać się w najbliższym pensjonacie. Na szczęście nie szukamy długo, a i do Sarajewa mamy tylko jakieś 20km, więc plan prawie wykonany. Mamy różowy pokój za 30euro, a na dole można coś zjeść. Po prysznicu schodzimy do knajpki, a piwo poprawia zdecydowanie humory. Obsługuje nas miłe dziewczę, przynosi kartę a tam dania wypisane po ichniemu i po angielsku. ![]() Niestety dziewczę nie przejawia ochoty, żebyśmy się jakoś dogadali - na nasze pytania wzrusza tylko ramionami. Rezygnujemy i zamawiamy jeszcze po "Nektarze" - to rozumie. ![]() Na szczęście po chwili zjawia się dziewczę, które lokowało nas w pokoju, w ręku dzierży kartkę na której jest coś wydrukowane po ichniemu-domyślamy się, że to też menu. Panienka pokazuje, że z mięsa "poleca" roladki z serem i kajmak(chyba). Pytam o frytki i salat. Frytki ok, a salat z czego? Grzecznie dziękuję za salat, żeby nie utrudniać. Zamówienie przyjęte!! ![]() ![]() I znowu potwierdziła się nasza teoria: że wszędzie można się dogadać, tylko muszą tego chcieć obie strony. Jedzenie jest pyszne, o czym z przyjemnością informujemy "naszą" dziewczynkę. Cały wieczór analizujemy dzisiejszą jazdę i mimo wszystko kończę żale, że jakby nie było, to na asfalt wyjechałam na własnych kołach, a jak mawia klasyk:nieważne jak kto zaczyna, tylko jak kończy! ![]() ![]() I już wiem, że nikt nie będzie wiedział o czym ja mówię! Ech! ![]() Montenegro pożegnało się z nami w wyjątkowy sposób i długo to będę pamiętać. Ale co tam I tak chcę tu jeszcze przyjechać! ![]() ![]() Na liczniku 3015 km. Edytowane przez Eddie dnia 23-09-2012 12:42 |
|
|
Leo |
Dodany dnia 19-09-2012 20:54
|
![]() Użytkownik Postów: 1657 Data rejestracji: 12.02.12 |
A Sarajewo to kiedy?![]() ==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego. Seneka Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udało ![]() |
|
|
Alutka |
Dodany dnia 20-09-2012 09:36
|
![]() Główny administrator Postów: 1422 Data rejestracji: 13.02.12 |
Leo, zauważyłeś, że każdy kolejny dzień jest coraz dłuższy? ![]() |
|
|
Leo |
Dodany dnia 20-09-2012 10:29
|
![]() Użytkownik Postów: 1657 Data rejestracji: 12.02.12 |
Faktycznie ![]() ![]() ==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego. Seneka Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udało ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 20-09-2012 21:50
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ DWUNASTY Budzimy się koło 7:00, śniadanko, pakowanko i w drogę. Dojeżdżamy do Sarajewa. ![]() Miasto miło nas zaskakuje, zresztą nie wiem właściwie czego się spodziewaliśmy. Nie ma śladu wojny, która w końcu była tu tak niedawno. Domy nowe, ładne, nowoczesne, drogi nowe i ciągle się coś buduje. Znalazłam tylko dwa budynki, podziurawione od kul chociaż mocno wypatruję. Ludzie sympatyczni, chętnie udzielają wskazówek. Tylko na stacji benzynowej trafia się nam jakiś burak ![]() ![]() Na pytanie Efjota czy ma jakiś problem, wycofuje się po angielsku, a chyba dopiero co nas wyganiał! ![]() Chwilę się jeszcze kręcimy po mieście, szukamy znaczka z nazwą, robimy zdjęcie i wyjeżdżamy z centrum. Wbijamy się na autostradę. Jedzie się świetnie, ale tylko przez jakieś 50 km, tyle tylko mają tej autostrady, chociaż cały czas coś budują. Płacimy kartą, mija nas kilku motocyklistów, chyba miejscowi. Pozdrawiają. Na granicy BiH z Chorwacją nie ściągamy nawet kasków, ani nie pokazujemy paszportów, więc tak jakby jej nie było. Dojeżdżamy do granicy z Węgrami. Jest spora kolejka. ![]() Jedziemy dalej i zatrzymujemy się właściwie tuż przed szlabanem. Chyba chwila nam jednak zejdzie. Okazuje się, że nie. Podchodzi do nas celnik z budki, sprawdza jakie blachy- a Polaki!i każe omijać kolejkę pod same budki z celnikami. ![]() A ja przez chwilę myślałam, że wróci nas na koniec kolejki. Tutaj inny celnik ogląda nasze paszporty i już możemy jechać dalej. Podjeżdżamy na parking, gdzie kręci się masa ludzi i samochodów, stajemy bo musimy kupić viniety na Węgry. Nie mamy już ochoty na poszukiwanie dróg, którymi można jeździć bez opłaty. Efjot kupuje viniety po 45zł za motocykl i już jedziemy dalej. Droga extra, mały ruch i jechałoby się fantastycznie, gdyby nie ten wiatr! ![]() Nie jedziemy szybko, jakieś max 110km/ h. a ja i tak mam wrażenie, że całą drogę walczę z huraganem! ![]() Na jednym z postojów ustalamy,że omijamy Budapeszt obwodnicą. Coś jednak mylimy i kiedy włączamy GPSa, ten przeprowadza nas nawet osiedlowymi uliczkami i przez samo centrum - właściwie to dodatkowe atrakcje bo tutaj jeszcze nie byliśmy! ![]() Co by nie mówić, ale nasz GPS Budapeszt ma w małym paluszku ![]() Udaje się w końcu złapać właściwy kierunek na Słowację. Jest już jednak dosyć późno, robi się szarówka, wiatr wcale nie ustaje, a w dodatku zaczyna kropić deszcz! Jest niestety spory ruch i kręta droga, po której wietrzysko nas trochę nosi. ![]() Decydujemy się na nocleg w najbliższym pensjonacie, którego na szczęście nie szukamy długo. Za 28euro mamy przytulny pokoik, a kiedy zanosimy tobołki na górę właśnie zaczyna się ulewa. Zdążyliśmy przed samym deszczem. ![]() Zrobiliśmy dzisiaj 630 km. Na liczniku 3645km. Edytowane przez Eddie dnia 23-09-2012 12:48 |
|
|
makek |
Dodany dnia 21-09-2012 08:46
|
![]() Główny administrator Postów: 65 Data rejestracji: 28.06.12 |
Czytam i zazdroszczę. Trochę dlatego, że w tym roku też chciałem jechać do Czarnogóry, ale chyba bardziej tego, że można ze swoją drugą połową, razem w taki sposób podróżować. Co do opłat na bramkach wyjazdowych z autostrady w Chorwacji to już kilka razy zdarzyło mi się słyszeć, że oszukują, zwłaszcza wtedy gdy przeliczają waluty po tylko sobie znanym "prywatnym" kursie. My zatrzymujemy się przed tablicą z opłatami, niby ją analizujemy, mimo że czasami nie pamiętamy gdzie wjechaliśmy, na tyle długo żeby kasjer zorientował się że łatwo nie będzie...... i jak do tej pory się udaje. Kilka dni temu wracaliśmy też przez Węgry i za siedmiodniową winietę na motocykl płaciliśmy po 7 euro, niby różnica niewielka i ujęciu kosztów całej wyprawy bez znaczenia ale ....... dlaczego oni nas, gdyby odwrotnie to ok ![]() Może jakby jakieś zdjątko od czasu do czasu, byłoby SUPER. Edytowane przez makek dnia 22-09-2012 17:52 |
|
|
Leo |
Dodany dnia 21-09-2012 09:22
|
![]() Użytkownik Postów: 1657 Data rejestracji: 12.02.12 |
A ja cały czas powtarzam: na moto to tylko SERBIA, no i Czarnogóra.
==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego. Seneka Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udało ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 21-09-2012 22:17
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
OK. Relacja zostaje wzbogacana o fotki ![]() |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 21-09-2012 22:39
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
DZIEŃ TRZYNASTY Wyjeżdżamy koło 9:00. Nie zostało nam już dużo km do domku. Słońce ślicznie świeci, niebo niebieskie, nie ma śladu po nocnej ulewie. ![]() Ruch jakby mniejszy, wiatr się uspokoił i jedzie się świetnie, ale jest zimno! Kierujemy się na Zwoleń - Martin- Cadća. Żeby nam się nie nudziło mamy misję: zakupić w końcu naklejki SK na kufry, bo do tej pory nam się to jeszcze nie udało, chociaż już tyle razy przejeżdżaliśmy przez Słowację! ![]() Poszukiwania trwają, a ja na jednym z postojów pytam Efjota co się stało z moimi manetkami podgrzewanymi, bo nie działają? ![]() Okazuje się, że jakieś trzy dni temu wyciągnął mi bezpiecznik, żeby przypadkiem nie rozładował się akumulator, gdyby ktoś się niechcący bawił przyciskami na Suzi. Bezpiecznik wraca na miejsce i możemy jechać dalej. Namierzamy też naklejki SK i kupujemy kilka szt bo nie możemy się od razu zdecydować, które sobie przykleimy. ![]() Jedziemy, jedziemy, a domek coraz bliżej, ale kiedy coś kropi z chmur nad nami, myślę, że jednak nie uda się suchym kołem. Mamy jednak szczęście to tylko kilka kropel z chmur, które zawiesiły się na szczycie gór. Podpinamy się do dwóch motocyklistów na Dnieprach i w czwórkę pomykamy jakieś 30km, na rozjeździe lewa w górę i oni na Czeski Cieszyn, a my na Zwardoń. Jeszcze tylko piwo w Skalite i już jesteśmy w Polsce. Upominam się jeszcze o kawę w Węgierskiej Górce, ale kiedy dojeżdżamy do naszej cukierni, okazuje się, że teraz to jest sklep rybny, ![]() Jest bardzo rozmowny, mówi, że on też lubi podróże, że odwiedził już 70 krajów. Pyta nas skąd jedziemy i zaczyna opowiadać o swojej św. pamięci mamie, która była pierwszą kobietą motocyklistką w powiecie żywieckim i jak się wyraził: ona to dopiero na Gazeli zapier.....! Polecił nam jeszcze "KARCZMĘ POD BARANIĄ", gdzie napijemy się pysznej kawy i jeśli jesteśmy głodni zjemy pyszne placki ziemniaczane(nic więcej nie musiał mówić!) ![]() Rozsiadamy się wygodnie i zamawiamy obiad. Porcje są bogate, kawa pyszna, jest 16:00, możemy jechać dalej! Końcówka drogi to koszmar! ![]() ![]() Jeszce ostatni raz tankujemy motocykle na stacji koło domu i na podwórku mam na liczniku Suzi 4 000,5 km. ![]() ![]() Robimy ostatnie zdjęcie zmęczonych ale zadowolonych podróżników i nachodzi nas refleksja: TO JUŻ KONIEC! ![]() ALE DALIŚMY CZADU! ![]() P.S. Efjota ma na liczniku 4 096km. Koniec! Edytowane przez Eddie dnia 23-09-2012 12:52 |
|
|
Teodozja |
Dodany dnia 21-09-2012 22:52
|
![]() Główny administrator Postów: 906 Data rejestracji: 13.02.12 |
Super! Dzięki ze tę opowieść, czytałam z wielką przyjemnością ![]() ![]() |
|
|
Leo |
Dodany dnia 22-09-2012 08:54
|
![]() Użytkownik Postów: 1657 Data rejestracji: 12.02.12 |
Jak to koniec?![]() ![]() ![]() Jechać mi gdzieś znowu i opisywać ![]() ![]() ![]() PS. Super czytanie (i pisanie) ![]() ==============================
Z szybkim upływem czasu, należy walczyć prędkim korzystaniem z niego. Seneka Najsurowszym recenzentem jest ten, któremu w życiu nigdy, nic się nie udało ![]() |
|
|
lukkasia |
Dodany dnia 22-09-2012 13:11
|
![]() Użytkownik Postów: 97 Data rejestracji: 13.02.12 |
Brawo!!! Świetna wyprawa ![]() Dzięki Wam wróciły wspomnienia z naszego wyjazdu z 2008 roku. Tutaj są nasze ZDJĘCIA z Czarnogóry ![]() No i musimy koniecznie tam wrócić, bo ominęliśmy kilka pięknych zakątków... Pozdrawiam
![]() Lukkasia i "Kropka" ________________________________________________ Zamiast czekać na wielkie szczęście, trzeba cieszyć się małym... |
|
|
Eddie |
Dodany dnia 23-09-2012 13:05
|
![]() Użytkownik Postów: 168 Data rejestracji: 13.02.12 |
Dzięki za ciepłe słowa, ja też przez tą relację dłużej byłam na urlopie! ![]() Z przykrością muszę jednak zauważyć, że nie można obejrzeć Waszych zdjęć, chyba link nie działa. ![]() A bardzo, bardzo chciałabym obejrzeć ![]() |
|
|
makek |
Dodany dnia 23-09-2012 18:34
|
![]() Główny administrator Postów: 65 Data rejestracji: 28.06.12 |
Teraz to jest...... RELACJA REWELACJA. Po takich zmianach trzeba przez to przebrnąć jeszcze raz, ale co tam.... po co ograniczać sobie przyjemności ![]() |
|
|
lukkasia |
Dodany dnia 24-09-2012 00:13
|
![]() Użytkownik Postów: 97 Data rejestracji: 13.02.12 |
Eddie napisał(a): Z przykrością muszę jednak zauważyć, że nie można obejrzeć Waszych zdjęć, chyba link nie działa. ![]() A bardzo, bardzo chciałabym obejrzeć ![]() Może teraz zadziała? https://picasaweb...ocked=true Pozdrawiam
![]() Lukkasia i "Kropka" ________________________________________________ Zamiast czekać na wielkie szczęście, trzeba cieszyć się małym... |
|
Przejdź do forum: |

